Wyścig wygrał jego bardziej doświadczony partner z Ferrari - Sebastian Vettel. Leclerc jest w świetnej formie. W minioną sobotę po raz trzeci z rzędu wygrał kwalifikacje i niedzielny wyścig także bardzo dobrze rozpoczął. Obronił pierwszą pozycję i utrzymywał się na prowadzeniu do pierwszego pit-stopu. Zjechał do alei serwisowej dwa okrążenia po Vettelu, a gdy wrócił na tor, miał go już przed sobą. Monakijczyk kilkakrotnie zgłaszał przez radio, że jest rozgoryczony decyzją zespołu i jej nie rozumie. Szefom Ferrari zależało jednak na podwójnym zwycięstwie. - Nie zrobię niczego głupiego. To nie jest mój cel. Chcę, żebyśmy wywalczyli dwa pierwsze miejsca. Po prostu uważam, że to nie jest fair. Ale nie zrobię niczego głupiego - powiedział w końcu przez radio i pozwolił wygrać Vettelowi. Leclerc starał się trzymać nerwy na wody po wyścigu, ale nie krył rozczarowania i zażądał wyjaśnień od szefów. - Jedynej odpowiedzi, jakiej oczekuję, jest to, że nie było innego sposobu na zdobycie dwóch pierwszych miejsc w tej samej kolejności, jaka była przed pierwszym pit-stopem - powiedział. - Czuję się zawiedziony przez swój zespół. Każdy czułby to samo. Czasami niestety tak jest, ale wrócę silniejszy - zapewnił. - Oczywiście zawsze trudno zaakceptować taką utratę szansy na zwycięstwo jak ta, ale mamy dublet i jestem z tego zadowolony - dodał Leclerc. MZ Najnowsze wiadomości o Robercie Kubicy!