Na Monzie po raz drugi w tym sezonie kibice byli świadkami testowanego nowego formatu kwalifikacji. Wymuszał on na zespołach korzystanie z jednakowej mieszanki opon - w pierwszej sesji było to ogumienie twarde, w drugiej pośrednie, a w trzeciej miękkie. Miało to oczywiście na celu wyrównanie stawki i wprowadzenie dodatkowej dramaturgii. Nawet i bez tego spodziewaliśmy się sporej dawki emocji. W treningach z kapitalnej strony pokazał się na przykład Carlos Sainz, który ku uciesze licznie zgromadzonej włoskiej publiczności podjął rękawice i aż dwukrotnie okazał się szybszy od Maksa Verstappena. Z marzeniami o przyzwoitym rzędzie już na dzień dobry pożegnał się jeden z największych pechowców weekendu - Lance Stroll. W piątek Kanadyjczyk pojeździł niecałe kilka minut, ponieważ w FP1 jego fotel przejął Felipe Drugovich, a w FP2 awarii uległ samochód. Niewielki czas spędzony na torze najwyraźniej dał o sobie znać, bo zespołowy partner Fernando Alonso wybrał się do dziennikarzy jako jeden z pierwszych kierowców w stawce. Uwagę na siebie zwrócił też duet Ferrari. Obaj reprezentanci Scuderii przekroczyli maksymalny czas okrążenia. Przez całą drugą część kwalifikacji przedstawiciele włoskiego teamu mieli się na baczności i przy okazji wykręcili rezultaty dające im przepustkę do Q3. Na półmetku ogromnych niespodzianek zresztą nie ujrzeliśmy, ponieważ pod kreskę wypadli Valtteri Bottas, Nico Hulkenberg, Liam Lawson oraz Yuki Tsunoda. Wśród czołowych zawodników po raz kolejny znalazł się za to Alex Albon z Williamsa. 110 procent dał z siebie także jego kolega z ekipy - Logan Sargeant, który w komunikacie radiowym nie ukrywał złości po odpadnięciu z rywalizacji. Osoby słuchające transmisji w słuchawkach na dość dużej głośności na pewno nie były z tego powodu zadowolone. Długo nie musieli czekać. Carlos Sainz bohaterem Tifosich W sobotę po raz kolejny zobaczyliśmy jak ogromna przepaść jest między Maksem Verstappenem i Sergio Perezem. Holender na pierwszym pomiarowym okrążeniu w Q3 przejechał dwoma kołami po żwirze, ale i tak wykręcił lepszy rezultat niż Meksykanin ścigający się w tych samych barwach. To czego nie zrobił Perez, zrobili kierowcy Ferrari, którzy wprawili w euforię zapełnione trybuny i znaleźli się na czele przed decydującymi przejazdami. Lider klasyfikacji generalnej nie zamierzał się rzecz jasna poddawać i poprawił swój rezultat. Max Verstappen z pierwszej pozycji cieszył się jednak przez zaledwie parę sekund, bo rzutem na taśmę z pole position zepchnął go znakomicie spisujący się w tym roku na Monzie Carlos Sainz. Hiszpan początkowo musiał wstrzymywać się z radością, ponieważ w Ferrari nerwowo wyczekiwali werdyktu za incydent z Q1 związany z przekroczeniem maksymalnego czasu okrążenia. Niepewność na szczęście nie trwała długo, bowiem oficjalna decyzja pojawiła się zanim 29-latek opuścił auto i była korzystna dla kierowcy, co oznacza, że jutro madrytczyk wystartuje z najlepszego możliwego miejsca. Wyniki kwalifikacji do Grand Prix Włoch: