Zanim kierowcy pojawili się na torze, do Austin napłynęły fatalne wieści z Europy. W wieku 78 lat walkę z ciężką chorobą przegrał Dietrich Mateschitz, czyli właściciel zespołów Red Bull oraz AlphaTauri. To właśnie dzięki temu biznesmenowi i jego ogromnej pasji "Czerwone Byki" były w stanie doprowadzić Sebastiana Vettela oraz Maksa Verstappena do upragnionych tytułów mistrzowskich, a młodzi kierowcy mogli objeżdżać się w juniorskim teamie i tym sposobem wchodzić do wielkiego wyścigowego świata. Pomimo ogromnej tragedii, organizatorzy zdecydowali się na kontynuowanie weekendu zgodnie z planem, w efekcie czego czas uruchomił się punktualnie o północy polskiego czasu. Na wstępie warto też przypomnieć o karach. Za wymianę komponentów w bolidach w niedzielę cofnięci na polach startowych zostaną Sergio Perez, Fernando Alonso, Zhou Guanyu (każdy +5 pozycji) oraz Charles Leclerc (+10 pozycji). Jest to interesująca informacja szczególnie w kontekście walki o wicemistrzostwo świata, bowiem pierwszego i ostatniego z wyżej wymienionych panów w klasyfikacji generalnej dzieli zaledwie jedno "oczko". O tytule nie wspominamy, bo w Japonii już zapewnił go sobie Max Verstappen. Carlos Sainz przypomniał o sobie kibicom Holendrowi tak dobrze nie wiodło się jednak w sobotnie popołudnie. Może i obecny czempion na totalnym luzie awansował do Q3, lecz w decydującej części napotkał na niesamowity opór ze strony Ferrari. Przez dłuższy okres czasu na prowadzeniu znajdował się Charles Leclerc. Rzutem na taśmę Monakijczyka pokonał ostatecznie Carlos Sainz, który nie tylko zagrał na nosie liderowi Scuderii, ale i przyczynił się do "dubletu" włoskiej stajni w wynikach czasówki. Celowo użyliśmy cudzysłowu, gdyż jak wspominaliśmy, Leclerca czeka spadek o dziesięć pozycji. Nie zmienia to faktu, że zawsze lepiej startować z piątego niż z szóstego rzędu. Nic więc dziwnego, iż komunikat kierowcy do inżyniera po ostatnim okrążeniu został w całości ocenzurowany. Nie tylko zresztą w kokpicie Monakijczyka było dziś nerwowo. Kilkanaście minut wcześniej na zespole wyżywał się Pierre Gasly - Dlaczego robimy sobie takie same problemy i to drugi kolejny weekend z rzędu? - wykrzyczał Francuz odchodzący w przyszłym sezonie do Alpine. Cierpliwość kończy się też w McLarenie, bo na etapie Q1 z rywalizacji znów odpadł Daniel Ricciardo. Transmisja z niedzielnego wyścigu w Eleven Sports 1 oraz Polsat Box Go. Początek o 20:55. Wyniki kwalifikacji do Grand Prix USA: