Fani Formuły 1 musieli się trochę naczekać na kolejną odsłonę współzawodnictwa w sezonie 2022 - poprzedni wyścig, o Grand Prix Włoch, odbył się bowiem 11 września, a jego triumfatorem okazał się Holender Max Verstappen. Niestety nowa odsłona walki o mistrzowski tytuł rozpoczęła się z pewnym opóźnieniem - przez cały weekend warunki pogodowe w Singapurze były, łagodnie rzecz ujmując, niezadowalające. Obfite opady w niedzielę sprawiły, że trzeba było wstrzymać się ze startem, bo na torze Marina Bay Street Circuit zaczęła zalegać masa wody. F1. Grand Prix Singapuru: Początek wyścigu Dyrektor Red Bulla, Christian Horner, w pewnym momencie zażartował, że tym razem zamiast samochodu bezpieczeństwa przydałaby się łódka bezpieczeństwa - choć oczywiście każdy team był mocno zmartwiony aurą. Na szczęście koniec końców nieco po godz. 15.00 zawodnicy ruszyli do walki o zwycięstwo. Warto przy tym zwrócić uwagę na jednogłośność wszystkich ekip w jednej sprawie - dosłownie każdy z kierowców stawił się na okrążeniu formującym z oponami przejściowymi. Cały czas również istniało zagrożenie (wynoszące ok. 20 proc.), że nastąpi kolejne załamanie pogody. Dobry start zaliczył Sergio Perez, który z drugiej pozycji startowej wyszedł od razu na prowadzenie. Początek współzawodnictwa był z kolei mocno pechowy dla Alexandra Albona, który wyleciał z toru, ale zdołał jednak w miarę szybko powrócić do ścigania. Od samego początku tylko jeden kierowca trzymał mniej więcej tempo Pereza - i był to Leclerc. Kolega Monakijczyka z Ferrari, Carlos Sainz, po piątym okrążeniu tracił już do lidera nieco ponad siedem sekund, będąc trzecim w stawce. Jednym z ważniejszych wydarzeń mniej więcej w tym fragmencie GP był nakaz wydany dla Kevina Magnussena, który musiał zjechać z toru z powodu uszkodzonego skrzydła. F1. Grand Prix Singapuru: Latifi i Zhou szybko odpadli z rywalizacji, kłopoty z silnikiem wykluczyły Alonso Po chwili z rywalizacji wypadł Chińczyk Zhou Guanyu, który w wyniku nieporozumienia z Latifim uderzył bokiem w jedną z band. Kanadyjczyk zresztą chwilę potem poszedł w ślady kolegi po fachu, bo w wyniku całego incydentu również uszkodził pojazd. Na torze pojawił się samochód bezpieczeństwa i to oznaczało, że duża przewaga Pereza i Leclerca zostanie zniwelowana. Po dziesięciu okrążeniach z całą pewnością uwagę zwracała chociażby pozycja Maxa Verstappena - lider klasyfikacji generalnej był zaledwie dziewiąty, pewien progres zaliczył jednak po tym, gdy z toru zniknął safety car - znalazł się przed Vettelem i Gaslym. Niemniej restart jedynie lekko zmodyfikował sytuację w tabeli - Leclerc dalej był jedynym faktycznie goniącym Pereza zawodnikiem, a reszta traciła do Meksykanina zdecydowanie więcej czasu. To był nieco spokojniejszy fragment zawodów, choć tor dalej nie rozpieszczał nikogo panującymi warunkami. Niedługo po zamknięciu 15. okrążenia zaczęły się klarować przede wszystkim dwie rywalizacje - Lewis Hamilton zaczynał atakować coraz mocniej Carlosa Sainza i to samo czynił też Max Verstappen względem Fernando Alonso - ten jednak mocno bronił swojej szóstej pozycji. W końcu w trakcie 21. okrążenia Holender dopiął swego - było to jednak spowodowane tym, że... Alonso wypadł z wyścigu z powodu problemów z silnikiem. Tym samym początkowa stawka była już uszczuplona o trzech kierowców, do których dołączyli później jeszcze Alexander Albon oraz Esteban Ocon, który wywołał wirtualną neutralizację. Lewis Hamilton nieustannie starał się naciskać na Carlosa Sainza, narzekając na jego wolne tempo. Na 33. okrążenie wypadł jednak z toru i choć wrócił szybko na tor i to na piątej pozycji, miał delikatnie uszkodzone skrzydło, ale jechał dalej. Po kilku okrążeniach nie mógł o sobie powiedzieć już tego Yuki Tsunoda, który jako kolejny kierowca pożegnał się z dalszą rywalizacją. O dobrej pozycji zapomnieć mógł również... Max Verstappen, który po zblokowaniu zjechał do alei serwisowej i spadł na koniec stawki. F1. Grand Prix Singapuru. Sergio Perez obronił prowadzenie Wraz z tykającym zegarem (który pojawił się z powodu regulaminowych ograniczeń), odliczającym czas do zakończenia wyścigu, coraz ważniejsza była walka o końcowe zwycięstwo. Początkowo Charles Leclerc był tuż za plecami Sergio Pereza, który jednak z czasem powiększył swoją przewagę i jako pierwszy przekroczył linię mety. Po wyścigu otrzymał jeszcze 5 sekund kary, ale mimo to zachował zwycięstwo. Kiedy znów obejrzymy w akcji kierowców F1? Już za dokładnie tydzień, bo 9 października zawodnicy zjawią się na torze Suzuka, gdzie zorganizowane zostanie Grand Prix Japonii. Już teraz możemy zaprosić do śledzenia relacji na żywo z tego wydarzenia wraz z Interią Sport!