O wypadku Romaina Grosjeana w listopadzie ubiegłego roku mówił niemal cały świat. Francuz stracił panowanie nad bolidem podczas wyścigu o Grand Prix Bahrajnu i z wielką siłą wjechał w metalową barierkę. Pojazd natychmiast stanął w płomieniach, ale nagle kierowca uciekł z niego o własnych siłach. Choć sam wypadek wglądał dramatycznie, skończyło się jedynie na poparzonych rękach. Zdarzenie uniemożliwiło jednak zrealizować planów na pożegnanie z Formułą 1. Ostatni wyścig Grosjeana za kierownicą bolidu miał wypaść podczas Grand Prix Abu Zabi. Francuz nie wystąpił jednak w dwóch ostatnich zawodach. 35-latek będzie miał mimo wszystko okazję na zakończenie kariery w F1. Z propozycją wyszedł bowiem Mercedes. Grosjean poprowadzi bolid W10 Okazuje się, że zespół zorganizuje dla niego specjalny test. Francuz ma zasiąść za kierownicą bolidu W10 na torze Paul Ricard we Francji 29 czerwca. Dodatkowo otrzyma on możliwość wykonania kilku okrążeni pokazowych tuż przed GP Francji. Sam Grosjean już nie może doczekać się powrotu do bolidu. O szansie od Mercedesa wypowiada się jako o niezwykłym doświadczeniu. "Jestem ogromnie wdzięczny Mercedesowi i Toto za taką szansę. Po raz pierwszy o możliwości poprowadzenia bolidu Mercedesa dowiedziałem się, gdy byłem jeszcze w szpitalnym łóżku w Bahrajnie, gdy Toto wypowiadał się dla mediów i zaprosił mnie. Czytanie tamtej wiadomości mocno mnie podbudowało" - powiedział kierowca. Aktualnie 35-latek ściga się w serii IndyCar. Teraz będzie miał jednak okazję na godne rozstanie z karierą kierowcy F1. A