Karierę Roberta Kubicy zastopował koszmarny wypadek podczas rajdu Ronde di Andora koło Savony w lutym 2011 roku. Po tym, jak samochód prowadzony przez Polaka wbił się w barierkę, Kubica trafił do szpitala z bardzo ciężkimi obrażeniami. Najbardziej ucierpiała prawa ręka. Lekarzom udało się ją uratować, ale Polak nie odzyskał w niej pełnej sprawności. Kubica walczył o powrót do normalnego funkcjonowania, ale wielu wątpiło w to, czy ze względu na poważny uraz będzie jeszcze mógł zasiąść za sterami bolidu. Takich wątpliwości nie mieli szefowie Williamsa, którzy podpisali z Polakiem kontrakt na starty w przyszłym sezonie. Dyrektor techniczny Williamsa - Paddy Lowe podkreślił podczas testów opon w Abu Zabi, że w zespole nikt nie martwi się o zranioną prawą rękę Kubicy. - Może ludzie spoza zespołu nadal mają wątpliwości, ale w naszym zespole nikt nawet o tym nie myśli - powiedział Lowe. Dyrektor techniczny Williamsa podkreślił, że decydując się na podpisanie kontraktu z Kubicą, władze ekipy miały wystarczająco dużo danych, aby być pewnym, że Polak poradzi sobie w rywalizacji na torze. - W zeszłym roku przeszliśmy przez staranny proces oceny i wybraliśmy Siergieja (Sirotkina - przyp. red.), i to była dobra decyzja. Robert nie mógł wtedy pokazać swojej najlepszej strony. Ale 12 miesięcy później znaliśmy go lepiej, widzieliśmy, co może nam dać i czego może dokonać - dodał Lowe. MZ