Od blisko sześciu lat Michael Schumacher przebywa w domu, gdzie został przetransportowany ze szpitala po leczeniu skutków wypadku na nartach we francuskich Alpach w 2013 roku. Jego stan zdrowia wiele razy był przedmiotem zainteresowania mediów, ale w informacjach często pojawiał się wątek, że rodzina niechętnie zdradza, co aktualnie dzieje się z byłym kierowcą F1. Jeszcze pod koniec stycznia pisaliśmy, że zdaniem neurochirurga u Schumachera mamy do czynienia z "bardzo zmienioną, zepsutą i pogarszającą się strukturą organiczną, muskularną i szkieletową". Mimo wszystko dawny menedżer sportowca Willi Weber wciąż ma nadzieję na polepszenie się stanu zdrowia siedmiokrotnego mistrza świata. W ostatnich tygodniach lekarze ujawnili, że Schumachera czeka operacja, dzięki której legendzie F1 być może uda się przywrócić zdolności motoryczne. Zdaniem specjalisty zajmującego się leczeniem komórkami macierzystymi, lekarze są w stanie zregenerować cały układ nerwowy niemieckiego kierowcy. "Głównym krokiem będzie pobranie naczyń krwionośnych z jego serca, które następnie zostaną przeniesione do jego mózgu. Nie będę ukrywał, że to ryzykowna operacja" - wyznał Phillippe Menasch. Data skomplikowanego zabiegu nie jest znana. Nadzieja tkwi jednak w tym, że przez kilka lat medycyna poczyniła postępy. Według lekarzy jest to operacja, której skutków nie jest się w stanie przewidzieć. 51-latek według włoskich mediów jest przytomny i świadomy swojej sytuacji. Nie ma jednak zdolności do wykonywania ruchów, więc jego codzienność jest uzależniona od pomocy rodziny.