Otoczka w Monte Carlo zawsze jest cudowna. Piękne widoki, które można oglądać w czasie jej trwania, kontrastowały z samym wyścigiem, który nie dostarczył żadnych emocji. W niedzielę zwyciężył Daniel Ricciardo. Kierowca Red Bulla startował co prawda z pole position, ale miał kłopoty z samochodem, jego moc zmniejszyła się o 25 procent, ale nawet to nie przeszkodziło mu w dojechaniu na pierwszym miejscu. Alonso, dwukrotny mistrz świata i dwukrotny zwycięzca Grand Prix Monako, dołączył do innych kierowców Formuły 1, którzy narzekali po wyścigu bez incydentów i emocji. To był pierwszy raz od 2009 roku, kiedy na tor nie wyjechał samochód bezpieczeństwa. - Skrajnie nudny. To prawdopodobnie najnudniejszy wyścig wszech czasów. Bez samochodu bezpieczeństwa, bez żółtych flag. Myślę, że ten sport musi pomyśleć o jakiejś zmianie, ponieważ to było bardzo rozczarowujące - przyznał zawodnik McLarena. - Myślę, że na koniec wyścigu powinnyśmy coś dać kibicom. To jednak Monako, tak tu jest. Tak jak rozpoczęliśmy, tak zakończyliśmy wyścig - dodał. Kimi Raikkonen, Fin z Ferrari, po kwalifikacjach był czwarty i tak przyjechał też na metę. - Tutaj kwalifikacje decydują o wszystkim. Wiele się nie dzieje. Samochód jedzie za samochodem, a ten, kto jest na czele, dyktuje prędkość - mówił. To jednak Hamilton, trzeci w niedzielę, nakreślił ton wypowiedzi dla innych kierowców. - Opony nie były świetne, ale wszyscy jechaliśmy tak wolno. To nie był wyścig do atakowania - po prostu jechaliśmy bez pośpiechu - stwierdził zawodnik Mercedesa. - Będę zszokowany, jeśli ktoś nie spał w domu w czasie jego trwania, bo ja spałbym na swojej kanapie - dodał.