Od ostatniej niedzieli sporo w mediach krytyki dla organizatorów Grand Prix Belgii. Rywalizacja odbywała się w skrajnie niekorzystnych warunkach atmosferycznych - ze słabą widocznością oraz w strugach deszczu. W ostateczności bolidy pokonały tylko trzy okrążenia i na tym zakończono zmagania na torze. Sytuację z minionej niedzieli skomentował między innymi Lewis Hamilton, który przyznał, że ta jest dla niego "farsą". Nieco innego zdania jest Bernie Ecclestone. Były szef Formuły 1 wypowiedział się dla brytyjskiego "The Telegraph", jak rozwiązałby problem. "Powiedziałbym zespołom o godzinie 15.00, że z powodu warunków możemy przesunąć start o godzinę i liczyć na zmianę pogody. Niezależnie od tego, co będzie, wyścig i tak ma zaś rozpocząć się o 16.00 i to od nich zależy, czy wezmą w nim udział" - wyraził swoje zdanie Ecclestone. Odważne słowa byłego szefa F1 90-latek dodał, że ryzyko byłoby decyzją kierowców. "Jeśli chcieli pozostać na torze i kręcić jak najwięcej okrążeń, aby wygrać wyścig, to mogliby to zrobić" - nadmienił. W jego wypowiedzi znalazło się też odważne zdanie na temat szybkości i odwagi w podejmowaniu decyzji, odwołujące się do sytuacji w Afganistanie. "Gdyby to było wojsko i powiedziano nam, że musimy lecieć do Afganistanu, moglibyśmy powiedzieć, że to nie brzmi bezpiecznie, ale nie mamy wyboru" - dodał Bernie Ecclestone. AB