Formuła 1 kontynuuje tour po kontynencie amerykańskim. Po zeszłotygodniowym wyścigu w Austin, tym razem czołowi kierowcy globu rywalizowali w gorącym Meksyku. Przed własną publicznością jak najlepiej chciał zaprezentować się Sergio Perez, który potrzebuje dobrych wyników, by utrzymać się w Red Bullu. Zawodnik z Guadalajary tego weekendu nie zaliczy do udanych. Najpierw w sobotę zaliczył katastrofalny występ w kwalifikacjach. Dzień później nieprawidłowo ustawił bolid w wyścigu, w efekcie czego otrzymał pięć sekund kary i pożegnał się z marzeniami o podium. Zmagania rozpoczęły się zresztą dramatycznie dla całej rodziny Red Bulla. Nawet jednego pełnego okrążenia nie przejechał Yuki Tsunoda (Racing Bulls) i po jego kraksie wyjechał samochód bezpieczeństwa. Przez chwilę honoru Austriaków bronił Max Verstappen. Holender na czele utrzymał się tylko do dziewiątego okrążenia. Prześcignął go Carlos Sainz. Później obecny czempion na własne życzenie wypisał się z walki o zwycięstwo, nieprzepisowo wypychając Lando Norrisa poza tor. Sędziowie byli bezlitośni i przyznali mu dwie kary po dziesięć sekund. Na półmetku 27-latek znajdował się pod koniec punktowanej dziesiątki. Carlos Sainz wygrywa Grand Prix Meksyku. Leclerc nie dał rady Norrisowi Problemy mistrzów wśród konstruktorów wykorzystało Ferrari. Czerwone auta, podobnie jak tydzień temu w Stanach Zjednoczonych, znalazły się na dwóch pierwszych pozycjach i zaczęły zmierzać po kolejny w sezonie dublet. W porównaniu do rywalizacji w Austin odwróciły się role. Jedynka widniała przy nazwisku Carlosa Sainza. Charles Leclerc z kolei koncentrował się bardziej na groźnym Lando Norrisie. Brytyjczyk nie zamierzał dawać za wygraną z wiadomych powodów. To właśnie on jest głównym konkurentem Maksa Verstappena w walce o tytuł. W tego typu pojedynkach liczy się każdy punkt do "generalki". "Dawaj, dawaj. Najlepsze co masz" - motywował Monakijczyka inżynier wyścigowy. McLaren zbliżał się jednak nieubłaganie. Na jedenaście kółek do mety strata Norrisa wynosiła nieco ponad sekundę. Znacznie większy zapas nad przeciwnikiem z Wysp miał mknący po triumf Carlos Sainz. I o ile Hiszpan rzeczywiście się wybronił, o tyle jego zespołowy kolega uznał wyższość młodszego przeciwnika. Za podium duet Mercedesa. Dopiero jako szósty flagę w szachownicę zobaczył Max Verstappen. Na plus postawa Haasa. Oba amerykańskie samochody uplasowały się w punktach. Wyniki wyścigu o Grand Prix Meksyku: