Emocje w katarskim padoku rozpoczęły się już na kilka godzin przed okrążeniem rozgrzewkowym. Na terenie obiektu działo się bowiem co niemiara. Najpierw na szokujący ruch zdecydowała się FIA w porozumieniu z Pirelli. Włoski producent opon po przeanalizowaniu pracy ogumienia wraz z federacją doszedł do wniosku, że kierowcy mogą maksymalnie pokonać osiemnaście okrążeń na jednym zestawie. Wymusiło to na zawodnikach minimum trzy pitstopy i jednocześnie w pewnym stopniu wyeliminowało strategiczne szachy, które są esencją obecnej Formuły 1. Ułatwione zadanie w negatywnym tego słowa znaczeniu miało Ferrari, ponieważ Włosi do wyścigu wystawili nie dwa, a jeden bolid. W aucie Carlosa Sainza doszło do awarii układu paliwowego i mechanicy choć pracowali w pocie czoła, to nie zdołali uporać się z wyciekiem. Hiszpan zamiast walczyć o kolejne cenne punkty do klasyfikacji generalnej, mógł co najwyżej oglądać zmagania w towarzystwie pracowników zespołu. Z pewnością był to dla niego nie lada cios, bo w klasyfikacji generalnej do trzeciego Lewisa Hamiltona przed Grand Prix Kataru tracił trzydzieści "oczek". Wspomniany wyżej reprezentant Mercedesa także nie zaliczy niedzieli do udanej. Brytyjczyk na pierwszym zakręcie kompletnie nie porozumiał się z George’em Russellem i oba Mercedesy znalazły się poza torem. Uszkodzenia w samochodzie Hamiltona niestety nie pozwalały na dalsze kontynuowanie rywalizacji. Młodszy z zespołowych partnerów musiał natomiast pilnie zjechać do alei serwisowej na wymianę naruszonych elementów. - Drugi raz w tym sezonie - narzekał wyraźnie niezadowolony 25-latek przez radio. McLaren z rekordowymi pitstopami Bratobójczy pojedynek w Mercedesie zakończony kraksą w pewnym stopniu pozbawił kibiców większych emocji w wyścigu. Max Verstappen nie czuł ani przez chwilę zagrożenia ze strony Oscara Piastriego i jedynym jego zmartwieniem było wysłuchiwanie komunikatów radiowych dotyczących przymusowych zjazdów po nowe opony. Gdyby Holender się rozkojarzył i nie zameldował się w alei serwisowej po pokonaniu osiemnastu kółek na obecnie używanym ogumieniu, to groziłaby mu dyskwalifikacja. Mechanicy McLarena nic sobie nie robili z faktu, iż żaden z kierowców w pomarańczowych bolidach nie ma szans na zwycięstwo i urządzili festiwal szybkich pitstopów. Rekordowy czas 1,8 sekundy padł na 28 okrążeniu. Szczęśliwcem okazał się walczący o podium Lando Norris. Ciut wcześniej niewiele dłużej na stanowisku przebywał Oscar Piastri. Chyba po tej spektakularnej akcji nikt nie ma wątpliwości, który z zespołów zasługuje na największą premię po weekendzie w Katarze. Jak najwięcej, ale płynów po opuszczeniu kokpitu musiał wypić Logan Sargeant. Amerykanin nie dokończył rywalizacji, ponieważ na 40 kółku poczuł się słabo i inżynier zalecił mu zjazd do mechaników. Debiutant był oczywiście sfrustrowany. Dobrze jednak, że nie próbował bawić się w bohatera i nie pogorszył sprawy. Wyniki wyścigu o Grand Prix Kataru: