Transfer Lewisa Hamiltona do Ferrari do dziś jest szokiem dla wielu sympatyków królowej sportów motorowych. Postać Brytyjczyka na początku lutego zdominowała wszystkie światowe media nie bez powodu. Mowa bowiem o najbardziej spektakularnych przenosinach w historii Formuły 1. Początkowo w Internecie pojawiały się jedynie plotki, w które mało kto wierzył. Poważnie zaczęło się robić dopiero wtedy, gdy sensacyjne wieści podała telewizja Sky. Jeszcze tego samego dnia oficjalny komunikat wypuścił Mercedes oraz nowy zespół siedmiokrotnego czempiona od sezonu 2025. Wyjątkowe słowa Lewisa Hamiltona o szefie Ferrari Jak się okazuje, nie byłoby doświadczonego zawodnika w Ferrari, gdyby nie postać Freda Vasseura. Obaj panowie znają się od kilkunastu lat, a po raz pierwszy spotkali się w czasach, gdy Lewis Hamilton dopiero zaczynał przygodę z superszybkimi samochodami. - Ścigałem się z nim w Formule 2 i odnieśliśmy niesamowity sukces w F3 oraz GP2. Wtedy położyliśmy fundamenty pod naszą relację i pozostaliśmy w regularnym kontakcie - oznajmił 39-latek w rozmowie z portalem Motorsport.com. - Myślę, że wszystko właściwie się ułożyło. Bez niego to by się nie wydarzyło. Jestem więc bardzo wdzięczny i podekscytowany pracą, którą wykonuje - dodał. Zanim obecny szef Ferrari ponownie połączy siły z Lewisem Hamiltonem, obu czeka wymagający sezon 2024. Z większym optymizmem do nadchodzących zmagań podchodzą Włosi. W ostatnim dniu testów w Bahrajnie najlepszym rezultatem popisał się Charles Leclerc. Monakijczyk jest zadowolony z nowej konstrukcji i po cichu liczy na sukces. Nieco gorzej wygląda sytuacja Mercedesa. Obecny team Brytyjczyka nie zaprezentował się tak dobrze. Sam siedmiokrotny czempion miał też kłopoty z płynną jazdą. - Czasy się nie liczą - mówią jednak zgodnie kibice oraz eksperci. Pierwszy poważny sprawdzian nastąpi w najbliższy czwartek. O godzinie 12:30 rozpocznie się trening otwierający weekend w Bahrajnie.