Trzy grosze do drugiego tegorocznego sprintu dorzuciła pogoda. Po piątkowym słonecznym dniu, w sobotę nad Miami nadciągnęły deszczowe chmury. Czujnym trzeba było być od samego początku, co na własnej skórze odczuł Charles Leclerc. Monakijczyk rozbił się podczas jednego z kółek zapoznawczych i nie ustawił się na polu startowym. Rywalizacja następnie wystartowała z dosyć sporym opóźnieniem. Kierowcy ruszyli do boju ponad pół godziny później niż pierwotnie zakładano. Już na pierwszym zakręcie wyszedł brak doświadczenia Kimiego Andrei Antonellego. Osiemnastolatek, który wczoraj został bohaterem kwalifikacji do stukilometrowych zmagań, ekspresowo wypisał się z walki o zwycięstwo. Przed nim znalazł się duet McLarena oraz Max Verstappen. Młodzian następnie nie chciał za bardzo ryzykować i odpuścił zaciętą pogoń za starszymi rywalami. Powód? Zbliżająca się wielkimi krokami czasówka decydująca o ustawieniu w głównym wyścigu. Niewiele brakowało, a zyskałby on pozycję bez walki. Sędziowie przyglądali się przez chwilę powtórkom startu Maksa Verstappena i szukali ewentualnego falstartu. Arbitrzy nie zauważyli jednak niczego niepokojącego, dzięki czemu Holender odetchnął z ulgą. W międzyczasie warunki stopniowo się poprawiały, wobec czego kierowcy stopniowo zaczęli zjeżdżać po opony przeznaczone na suchą nawierzchnię. Niebywałe, kto jest sąsiadem Lewandowskiego. Polak ma willę niedaleko legendy Ferrari zaimponowało w alei serwisowej. Jest podium dla Hamiltona Pozytywnie zaskoczyło Ferrari. Włosi w zaledwie dwie sekundy wymienili ogumienie w bolidzie Lewisa Hamiltona. Przednie skrzydło w alei serwisowej uszkodził za to Max Verstappen, który zaliczył kontakt z Andreą Kimim Antonellim. Ponadto otrzymał dziesięć sekund kary za niebezpieczne wypuszczenie przez mechaników Red Bulla. Tuż przed końcem zmagań wyjechał dodatkowo samochód bezpieczeństwa z powodu wypadku Fernando Alonso. W Miami zrobił się jeden wielki chaos. Wielkie emocje, podium było o włos. Robert Kubica walczył do końca Najlepiej w deszczu odnalazł się duet McLarena. Po triumf sięgnął Lando Norris. Tuż za nim na mecie zameldował się Oscar Piastri. Najniższy stopień podium należał do Lewisa Hamiltona. Brytyjczyk sporo zawdzięcza jednak swoim mechanikom. Wyniki sprintu F1 w Miami: