W Meksyku poza Formułą 1 rywalizują także młodzi kierowcy ścigający się w północnoamerykańskiej edycji F4. Podczas jednego z treningów tej serii przeznaczonej dla przyszłych gwiazd, doszło do nietypowej sytuacji, po której zmagania na moment przerwano. Organizatorzy najprawdopodobniej nie zabezpieczyli odpowiednio obiektu, gdyż na nitce toru pojawił się... niezidentyfikowany rowerzysta. - Jeden z samochodów przejechał tuż obok niego - napisał na platformie "X" Franco Diaz, dziennikarz obecny na trybunach. Wracając do F1, podobnie jak w przypadku pierwszego treningu, także w drugiej piątkowej sesji kierowcy dysponowali prototypowym ogumieniem Pirelli. Największą różnicą względem jazd otwierających weekend była lista startowa, ponieważ "debiutantów" zastąpili podstawowi zawodnicy podróżujący po torach całego świata. W kość lekko ubranym kibicom dała również niestabilna pogoda. - Powoli zaczyna padać - zameldował delikatnie zaniepokojony Max Verstappen. Zespoły zareagowały jednak spokojnie i obyło się bez masowych zjazdów po opony przeznaczone na mokrą nawierzchnię. Alonso obrócił bolid. To mogło skończyć się znacznie gorzej Pomimo szybko schnącego toru, kierowcy mieli się na baczności i większość z nich unikała zbędnego ryzyka. O tym jak niewiele potrzeba do kraksy zobaczyliśmy na przykładzie Fernando Alonso. Hiszpan odważnie wszedł w jeden z zakrętów, co zakończyło się obróceniem ciemnozielonego bolidu. Prosto w pachołek kilka sekund później wjechał Logan Sargeant, a pod koniec sesji Alex Albon prawdopodobnie delikatnie uszkodził podłogę swojego Williamsa. Ostatnie minuty drugiego treningu nie obfitowały w emocje, ponieważ zawodnicy najlepsze czasy kręcili na półmetku zmagań. Kibice zastanawiali się jedynie nad tym, czy będą uciekać przed deszczem, bo na radarach zespołów po raz kolejny pojawiły się niepokojące obrazki zapowiadające nadciągające chmury. Ku ich radości ulewa nie nastąpiła i w komfortowych warunkach obejrzeli oni przejazdy zamykające pierwszy dzień weekendu. Względem FP1 ogromny spadek zaliczył Alex Albon, czego nie można powiedzieć o wciąż dominującym Maksie Verstappenie. Na pewno na więcej liczył Carlos Sainz. Nie dość, że Hiszpana zabrakło w czołowej dziesiątce, to na dodatek przydarzył mu się kolejny pech po niedawnej awarii hydrauliki. - Moje lewe lusterko pękło - przekazał ekipie podczas kółka zjazdowego. Wyniki 2. treningu przed Grand Prix Meksyku: