To właśnie od zaskakująco kiepskiego występu Brytyjczyka rozpoczniemy podsumowanie sobotnich kwalifikacji. Mercedes zmaga się z problemami już od pierwszego weekendu, ale i tak mało kto spodziewał się tak słabego rezultatu. Siedmiokrotny mistrz świata jeszcze w trzecim treningu zameldował się przecież w czołowej dziesiątce. Po raz kolejny przekonaliśmy się jednak, że jazdy poprzedzające najważniejszą czasówkę rządzą się swoimi prawami. Legendę Formuły 1 boli podwójnie szybsze odpadnięcie niż się tego spodziewał. To właśnie on uznawany jest bowiem za króla australijskich kwalifikacji, bo w przeszłości aż ośmiokrotnie na Albert Park zgarniał pole position. W znacznie gorszej sytuacji niż Lewis Hamilton znajduje się Daniel Ricciardo. Bohater miejscowej publiczności jeszcze niedawno deklarował walkę o fotel w Red Bullu, ale z formą jaką prezentuje obecnie musi obawiać się o miejsce w siostrzanej stajni obecnych mistrzów konstruktorów. Po raz trzeci z rzędu Australijczykowi miejsce w szeregu pokazał Yuki Tsunoda. Ba, reprezentant gospodarzy nie zdołał przejść nawet do drugiego segmentu kwalifikacji. Co prawda znajdował się chwilę nad kreską, lecz sędziowie w porę zauważyli przekroczenie limitów toru i brutalnie wybudzili kierowcę włoskiej ekipy z pięknego snu. Czyżby Liam Lawson miał wrócić w ekspresowym tempie do Formuły 1? Za wcześnie na takie dywagacje, jednak jak na razie jest tego bliżej niż dalej. Niesamowity powrót Carlosa Sainza. „Trudno mi w to uwierzyć” Kibice po trzecim treningu liczyli na to, że w kwalifikacjach w końcu będą jakieś emocje i Ferrari przerwie dominację Red Bulla. Zaczęło się obiecująco, bo Carlos Sainz oraz Charles Leclerc skutecznie straszyli Maksa Verstappena. Holender jak to Holender, zupełnie nic sobie z tego nie robił, w Q3 wrzucił wyższy bieg i powracającego po przerwie Hiszpana pokonał o prawie trzy dziesiąte sekundy. Leclerc ledwo co utrzymał się z kolei w czołowej piątce, po tym gdy porzucił ostatnie szybkie okrążenie z powodu błędu w końcówce. Kto wie czy Monakijczyka nie wyprzedziłby Oscar Piastri, gdyby nie lekkie uszkodzenia w samochodzie. Zwycięzców kwalifikacji naszym zdaniem było dwóch. Ten oczywisty ustawi się na pole position. Tuż za nim wystartuje Carlos Sainz, który jak mało kto zasługuje na wyróżnienie. Równe dwa tygodnie temu przeszedł on operację wyrostka robaczkowego. - Trochę trudno mi w to uwierzyć po tych trudnych przeżyciach, ale bardzo się cieszę, że tu jestem oraz że walczymy z Red Bullem. W piątek byłem trochę zardzewiały, jednak rozkręciłem się i znalazłem odpowiednie tempo. W samochodzie nie czuję się jeszcze super komfortowo. Na szczęście nie ma bólu i to jest w tym wszystkim najważniejsze. Jutro mogę wykręcić fajny wynik - powiedział Hiszpan w oficjalnym wywiadzie tuż po zakończonej sesji. Wyniki kwalifikacji do Grand Prix Australii: