Piątkowe treningi w Abu Zabi przeszły do historii. O ile pierwszy z nich trudno uznać za miarodajny ze względu na obecność aż dziesięciu debiutantów, o tyle w drugim kibice mieli poznać realną siłę wszystkich zespołów w stawce. No właśnie, mieli. Najszybsi kierowcy świata przetestowali różne ustawienia przez zaledwie kilkanaście minut, ponieważ zebranie bardziej szczegółowych danych i przeprowadzenie symulacji kwalifikacji uniemożliwiły kraksy Carlosa Sainza oraz Nico Hulkenberga. Solidnie przydzwonił zwłaszcza reprezentant Ferrari. Wypadek Hiszpana bliźniaczo przypominał ten Lando Norrisa z zeszłotygodniowych zmagań w Las Vegas. Ogromnemu uszkodzeniu uległ nie tylko samochód, ale i jedna z band bez której trening nie mógł zostać wznowiony. Sędziowie natychmiast przerwali zmagania i wznowili je dopiero dwadzieścia minut później. Wypadki Sainza i Hulkenberga przerwały trening W przerwie realizator parę razy pokazywał garaż Scuderii. Nie panowały w nim dobre nastroje. Niewykluczone, że zespół do odbudowy konstrukcji znów użyje elementów spoza regulaminowej puli, co zaowocuje karą przesunięcia na starcie. Dlaczego dla Ferrari to takie ważne? Chodzi o rywalizację z Mercedesem o wicemistrzostwo globu wśród konstruktorów. Włosi do Niemców tracą zaledwie cztery punkty. Gra toczy się o wielką stawkę, ponieważ poza zapisaniem się na kartach historii F1, stajnie walczą o dodatkowe miliony do budżetu. Zaledwie kilkanaście sekund po wznowieniu zmagań, na Yas Marina Circuit ponownie pojawiły się czerwone flagi. Sprawcą zamieszania okazał się wspomniany wcześniej Nico Hulkenberg. Niemiec stracił kontrolę nad bolidem i z mniejszą siłą niż Carlos Sainz zaliczył bliskie spotkanie z barierami. Zawodnik Haasa prawdopodobnie nie rozgrzał odpowiednio opon, co skończyło się dla niego w najgorszy z możliwych sposobów. Jego rywale też nie byli w siódmym niebie, bo przez stracony pierwszy trening niektórzy przejechali zaledwie parę okrążeń. Niecierpliwy Verstappen. W końcówce zaalarmował zespół Mocno zagotował się chociażby Max Verstappen. Holender z niezrozumiałych powodów wyprzedzał rywali na wyjeździe z alei serwisowej, tak jakby ważyły się losy pole position. Mało tego, zaraz po znalezieniu się na głównej nitce toru prawie doszło do kolizji pomiędzy nim a Oscarem Piastrim. Zespół zbyt późno poinformował mistrza świata o nadjeżdżającym przeciwniku. Nie był to jeszcze koniec problemów trzykrotnego mistrza. - Samochód podskakuje jak kangur w ostatnim sektorze - zameldował Max pod koniec sesji inżynierowi. Ostatecznie lider Red Bulla finiszował na trzeciej lokacie. Lepsze rezultaty wykręcili Charles Leclerc oraz Lando Norris. Wyniki 2. treningu przed Grand Prix Abu Zabi: