Kibice, którzy zawitali dziś na trybuny toru Imola nie nudzili się od godzin porannych. Po głównych wyścigach w F3 i F2, organizatorzy zaplanowali nie lada atrakcję z Sebastianem Vettelem w roli głównej. Z okazji trzydziestej rocznicy śmiertelnego wypadku Ayrtona Senny, wielokrotny mistrz świata wsiadł do jednego z bolidu używanego kiedyś przez legendę tej dyscypliny sportu i dał pokaz szybkiej jazdy. Wśród zachwyconych fanów pojawiły się łzy wzruszenia. Nie do opisania był specyficzny hałas, a wyjątkowości inicjatywie dodawała trzymana przez obywatela naszych zachodnich sąsiadów flaga Brazylii oraz Austrii (w ten sam weekend co Senna zginął też Roland Ratzenberger - dop.red.). Po wykręceniu "bączków" na prostej startowej, Vettel wyszedł z kokpitu i ukłonił się przed historycznym samochodem. Później już oczy kibiców były zwrócone na najszybszą dwudziestkę globu. W padoku panowała bardzo luźna atmosfera. Od żartów nie stronił Max Verstappen, który urządzał sobie luźne pogawędki z rywalami. Holender miał znakomity humor nie bez powodu. Po ogromnych piątkowych męczarniach, w sobotę wraz z zespołem wreszcie odnalazł odpowiednie ustawienia. Zmiany zaprocentowały kolejnym w tym roku pole position. Zabawna wymiana zdań. Verstappen zostawił kolegów i poszedł się ścigać Po wczorajszym sukcesie mistrz świata szybko wrócił do pokoju, by... wziąć udział w wirtualnym 24-godzinnym wyścigu. Lider Red Bulla brał udział w rywalizacji jeszcze dziś o poranku, czym zszokował środowisko. "Muszę iść" - zakomunikował w końcu kolegom z symulatora. "Co ty masz dziś do roboty?" - zapytał się go jeden z nich. "Przecież jest niedziela" - stwierdził Max, dając mu do zrozumienia, że niebawem czeka go walka w wyścigu F1. Filmik z tej wymiany zdań szybko zrobił furorę w sieci. W momencie pisania tego tekstu ma ponad 18 tysięcy reakcji. Max Verstappen na Imoli podtrzymał świetną dyspozycję z wirtualnego ścigania. Holender bezproblemowo utrzymał się na czele i w przeciwieństwie do weekendu w Miami, nikt nie był w stanie się do niego zbliżyć. Holender jeszcze przed półmetkiem skomplikował sobie sytuację, zbyt licznym przekraczaniem limitów toru. W przypadku kolejnych wykroczeń groziła mu kara czasowa. Lider Red Bulla i tak pewnie się tym zbytnio nie przejął, ale musiał uważać, bo chociażby w przypadku ewentualnego wyjazdu samochodu bezpieczeństwa straciłby całą swoją przewagę. A w ten weekend na Imoli oglądaliśmy już parę poważnych kraks. Coś o tym wie miedzy innymi dziewiętnasty w kwalifikacjach Fernando Alonso. Niespodziewany zryw Lando Norrisa. Piorunująca końcówka Brytyjczyka Neutralizacji jednak nie było. Max Verstappen z tego powodu nie odetchnął z ulgą. Wyższy bieg w końcówce wrzucił ewidentnie Lando Norris. Brytyjczyk wraz z każdym kolejnym okrążeniem coraz bardziej zbliżał się do granatowego samochodu. Holender zaczynał się też denerwować, a to nie wróżyło niczego dobrego. Do zaciętego pojedynku ostatecznie nie doszło, choć kto wie, jak skończyłby się ten wyścig, gdyby jeszcze potrwał z pięć kółek więcej. Wyniki wyścigu o Grand Prix Emilii-Romanii: