W Stanach Zjednoczonych kochają sporty motorowe. Poza wyścigami NASCAR, czy IndyCar, coraz większą popularność w tym kraju zyskuje także Formuła 1. Od kilku lat wśród dziesięciu ekip biorących udział w mistrzostwach świata rywalizuje zespół Haas, a ponadto już w przyszłym sezonie w USA odbędą się aż dwa weekendy wyścigowe. Według nieoficjalnych informacji, Amerykanie nie chcą na tym poprzestać i powoli snują plany dotyczące trzeciej rundy. Do całej sprawy na łamach motorsport.com odniósł się Fernando Alonso. - Krążą plotki o różnych lokalizacjach. Wymieniane są Las Vegas oraz Indianapolis. Zobaczymy, jak to będzie. Należy jednak dążyć do tego krok po kroku. Najpierw niech zostanie dobrze przygotowane Grand Prix Miami w przyszłym sezonie - powiedział Hiszpan. Formuła 1. Fernando Alonso kibicuje Amerykanom Trzy wyścigi w Stanach Zjednoczonych niewątpliwie byłyby sytuacją bez precedensu. Jeszcze nigdy w historii tej dyscypliny główni bohaterowi nie rywalizowaliby aż tyle razy w jednym państwie. Pomimo wielu obaw, legendarny kierowca patrzy w przyszłość z optymizmem. - Obecnie Stany Zjednoczone są prawdopodobnie najważniejszym celem dla F1, z Liberty Media odpowiedzialnym za tę dyscyplinę - dodał dwukrotny mistrz świata. 40-latek jednocześnie nie może doczekać się pierwszego, historycznego Grand Prix w Miami, które już za rok. - Jestem bardzo podekscytowany, że tu znowu przyjadę. To będzie jeden z najlepszych wyścigów w przyszłym roku. Jest to nowe wydarzenie, nowe miasto i spodziewam się, że wiele osób ze społeczności F1 odkryje Miami po raz pierwszy - zakończył. Sprawdź najnowsze informacje na Polsatnews.pl!