Tego chyba z fanów Red Bull Racing nikt nie mógł się spodziewać. W poniedziałkowe popołudnie niemiecki serwis F1Insider poinformował, że stajnia wszczęła wewnętrzne dochodzenie wobec szefa zespołu Christiana Hornera. Choć nie poinformowano dokładnie, w jakiej sprawie, to media szybko obiegły pogłoski, że chodzi o niewłaściwe zachowanie względem innego pracownika. Szybko sam zespół wydał komunikat w tym temacie. "Po otrzymaniu informacji o zarzutach firma wszczęła niezależne dochodzenie. Proces, który jest już w toku, jest prowadzony przez prawnika z zewnętrznej kancelarii. Firma traktuje te sprawy bardzo poważnie, a dochodzenie zostanie zakończone tak szybko, jak to będzie możliwe. Na ten moment jakikolwiek szerszy komentarz byłby niewłaściwy" - napisał w komunikacie austriacki zespół. Afera w Red Bullu? Christian Horner komentuje: "Zaprzeczam" BBC Sport poinformowało, że mowa o "zarzucie niewłaściwego zachowania o charakterze kontrolnym". Sam Horner zabrał głos dla holenderskiej gazety "De Telegraaf". Przekazał jej jedno krótkie zdanie: "Całkowicie zaprzeczam wszelkim zarzutom". Pozostaje czekać na dalszy rozwój sprawy. Horner stoi na czele teamu Red Bull Racing od 2005 roku. W tym czasie zdobył z nim siedem tytułów mistrza świata kierowców i sześć mistrzostw konstruktorów. W młodym wieku sam był kierowcą wyścigowym, ale po 25. urodzinach zdecydował się pójść w kierunku zarządzania. Red Bull odsłoni swój bolid na sezon 2024 już 15 lutego. Pierwsze Grand Prix odbędzie się w Bahrajnie 2 marca (pierwsze dwa tegoroczne wyścigi zaplanowano na sobotę).