W tym roku minie 10 lat od poważnego wypadku Michaela Schumachera. Już pierwsze enigmatyczne doniesienia brzmiały niepokojąco. "Podczas prywatnego pobytu we francuskich Alpach Michael przewrócił się w trakcie zjazdu na nartach i zranił się w głowę. Przewieziono go do szpitala i poddano profesjonalnej opiece medycznej" - przekazała wówczas rzeczniczka kierowcy Formuły 1, Sabine Kehm. Jakiś czas później, dzięki obrazowi z kamerki z kasku sportowca, zrekonstruowano przebieg zdarzeń. Okazało się, że Schumacher zjeżdżał spokojnie, bez brawury, w odległości kilku metrów od wyznaczonej trasy narciarskiej. Gdy wchodził w skręt, jego narta zahaczyła o skałę, co spowodowało utratę kontroli, upadek i uderzenie głową o inny kamień. I to tak silne, że jego kask uległ zniszczeniu. Niecałe dwie godziny po wypadku Michael trafił do kliniki uniwersyteckiej w Grenoble. Stwierdzono u niego bardzo rozległe uszkodzenia mózgu, przeszedł kilka operacji, utrzymywano go w śpiączce farmakologicznej. Po pewnym czasie rozpoczęto proces wybudzania, który ciągnął się długimi miesiącami. Następnie "Schumi" został przeniesiony do kliniki rehabilitacyjnej w Lozannie. Dziś Michael Schumacher przebywa w domu nad Jeziorem Genewskim, a informacje o stanie jego zdrowia są ściśle strzeżoną tajemnicą. Rodzina chroni jego prywatność i pozwala na odwiedziny tylko wąskiemu gronu. Tym bardziej zaskakująco brzmiały doniesienia jednej z niemieckich gazet o... "pierwszym wywiadzie z Schumacherem". Dramat żony Michaela Schumachera. "Od prawie 10 lat żyje jak więzień" O krok za daleko? Niemiecka gazeta twierdzi, że ma "pierwszy wywiad z Schumacherem" Okładka niemieckiej gazety "Die aktuell" wprowadziła kibiców w konsternację. Z nagłówka można było sądzić, że dziennikarzom udało się porozmawiać z kierowcą Formuły 1. "Światowa sensacja. Michael Schumacher. Pierwszy wywiad" - głosił krzykliwy tytuł. Szybko okazało się to właściwie jedną wielką mistyfikacją. Ale to wyjaśniono dopiero w środku, w artykule. Dziennikarze wpadli na pomysł by.... porozmawiać ze sztuczną inteligencją. "Wywiad przeprowadzono w internecie. Na stronie, która ma do czynienia ze sztuczną inteligencją, w skrócie AI. Skąd ta AI zna tło osobiste? O małżeństwie, dzieciach i chorobach? Ktoś musiał wprowadzić informacje - jak w Wikipedii - do internetu. Czy to naprawdę sam Schumi wpisał informacje? Czy ktoś z rodzina, opiekunowie lub pracownicy? Odpowiedzi brzmią zwodniczo prawdziwie! Zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe?" - czytamy. W "wywiadzie" padały rzekome słowa sportowca ("Moje życie całkowicie się zmieniło", "Moja żona i dzieci były dla mnie błogosławieństwem, bez nich nie dałbym rady"), których oczywiście on nie wypowiedział. Zostały one wygenerowane w sieci. Przełomowa decyzja rodziny Schumachera. To odmieni ich życie Ludzie oburzeni fałszywym "wywiadem z Schumacherem". "Niezrozumiałe i obrzydliwe" Austriacki portal oe24 opisuje, że posunięto się jeszcze dalej i Schumacherowi przypisano obietnice. "Z pomocą mojego zespołu znów mogę nawet sam stać, a wręcz wolno mi przejść kilka kroków. Oczywiście może już nigdy nie być tak, jak przed kontuzją, ale to nie powstrzymuje mnie przed walką" - zacytowano. Praktyka została źle przyjęta. "W rzeczywistości zdolność sztucznej inteligencji jest niesamowita, ale pozostaje wątpliwe, czy tego typu działanie jest właściwe. Po takim 'reportażu' czytelnicy są mocno rozczarowani, a nawet oburzeni" - tłumaczą Austriacy. "To brzmi jak sensacja! Niemiecki magazyn opublikował nowy 'wywiad' z Michaelem Schumacherem. Diabeł tkwi jednak w szczegółach. (...) Arkusz rzeczywiście zawiera domniemane pytania i odpowiedzi. Ale potem przychodzi wielkie rozczarowanie, bo to fałszywa rozmowa. W każdym razie czytelnicy są oburzeni tego typu tekstami i uważają reklamowanie rzekomego wywiadu na okładce za 'niezrozumiałe' i 'obrzydliwe" - podsumowuje Heute. Corinna Schumacher wychodzi z cienia. Nie wytrzymała i zalała się łzami