Kibice reprezentacji Polski rozpoczynali eliminacje do mistrzostw Europy 2024 z przekonaniem, że grupa, do której trafili Biało-Czerwoni jest niezwykle przeciętna, żeby nie powiedzieć słaba. Dla wielu fanów rozwiązanie inne niż wygranie swojej grupy przez drużynę prowadzoną przez Fernando Santosa było nie do pomyślenia. Na dziś sytuacja wygląda jednak tak, że jest to płonne marzenie. Gorzki żart. Były kadrowicz ponowił zaskakującą ofertę prowadzenia Polaków Głównym problemem kadry dowodzonej przez Santosa są mecze wyjazdowe z teoretycznie słabszymi rywalami. Najlepszym przykładem w tej historii jest oczywiście mecz z Mołdawią. Polska prowadziła do przerwy 2:0, żeby ostatecznie tamto spotkanie przegrać, tracąc trzy gole w zaledwie 45 minut. Nie ma wątpliwości, że to wydarzenie urosło do miana kompromitacji. Słowacja rozbiła Lichtenstein W zupełnie przeciwnym kierunku podąża z kolei rozwój kadry Słowacji. Zespół prowadzony przez Włocha Francesco Calzona w trwających eliminacjach do turnieju mistrzostw Europy 2024 prezentuje się bardzo dobrze, a gdy jest wskazywany, jako faworyt, to zwyczajnie z tej roli się wywiązuje i wygrywa swoje mecze bez żadnych większych komplikacji. Drakońska kara na horyzoncie. Poważne kłopoty gwiazdora Juventusu. Został przyłapany W szóstej kolejce eliminacji Słowacy gościli w swoim domu w Bratysławie Lichtenstein. Trzeba jednak przyznać, że to spotkanie nie miało nic wspólnego z prawdziwą gościnnością. Gospodarze już po 10 sekundach pojedynku wyszli na prowadzenie 1:0. Wynik podwyższyli w kolejnych pięciu minutach i już po upływie zaledwie 360 sekund gry na tablicy widniał rezultat 3:0. Jednego z goli strzelił dobrze znany w Polsce Ondrej Duda. Słowacja w drugiej połowie wyraźnie spuściła z tonu, ale to nie przeszkodziło jej w dowiezieniu wyniku, który po sześciu minutach był już jasny. Ostatecznie na tym, co udało się strzelić w pierwszych sześciu minutach Słowacy poprzestali. Wynik 3:0 idzie w świat, a kolejne trzy punkty na konto gospodarzy.