Końcówka kadencji Grzegorza Laty obfitowała we wstrząsy. Najpierw ze stanowiska sekretarza generalnego poleciał - po kilkunastu latach! - Zdzisław Kręcina. A później sam Lato - mimo finałów Euro 2012 - nie uzyskał wymaganych głosów poparcia, aby po raz drugi ubiegać się o stanowisko prezesa. Za tym wszystkim stał Grzegorz Kulikowski, który nagrywał i Kręcinę i Latę. Przez lata Kulikowski uchodził za szarą eminencję PZPN. - Bez skrępowania wchodził do gabintetu prezesów PZPN, nawet gdy byli tam goście - przyznawał jeden z pracowników związku. Kulikowski zdawał się ważny już za Listkiewicza (gdy pełnił funkcję szefa komisji piłkarstwa kobiecego), ale jeszcze ważniejszy stał się za Laty. Bo to Kulikowski, obok Kazimierza Grenia, stał za kampanią wyborczą Laty, która doprowadziła do elekcji - 30 października 2008 roku - króla strzelców Mundialu 1974 na stanowisko prezesa PZPN. Po bardzo burzliwych kilku latach, gdy do związku wkraczali kolejni kuratorzy - Andrzej Rusko, Marcin Wojcieszak i Robert Zawłocki, a media wręcz szalały wobec kolejnych oskarżeń korupcyjnych, jeśli chodzi o polski futbol. PZPN i umowa transportowa 11 maja 2009 roku PZPN podpisał umowę na przewóz autokarowy z fundacją Sportowa Akademia (dziś Wisła Warszawa). Pracownikiem fundacji na stanowisku koordynatora ds. transportu był właśnie Grzegorz Kulikowski. Umowa została aneksowana 1 listopada 2010 roku - zawierała niezwykły okres wypowiedzenia - zaczynający się po skończeniu roku kalendarzowego w momencie wypowiedzenia i trwający 36 miesięcy! Umowa gwarantowała fundacji Kulikowskiego wypłatę na poziomie nie mniejszym niż 75 tysięcy złotych miesięcznie, ale jednocześnie jej założyciel nagrywał rozmowy z Kręciną i Latą, sięgał po prowokacje - wręczając gotówkę lub zostawiając koperty z gotówką. Miała to być rzekomo łapówka za kupno ziemi przez PZPN pod budowę nowej siedziby. Kręcina twierdził, że wziął pieniądze, ponieważ Kulikowski i tak był mu winny dużą sumę. A Lato koperty "nigdy nie otworzył" i protokolarnie przekazał do sejfu PZPN... W 2012 roku PZPN - po kolejnych aferowych publikacjach mediów - postanowił rozwiązać umowę z fundacją Kulikowskiego, powołując się za zapis w umowie: "Przewoźnik będzie w trakcie całego wynajmu dbał o właściwy wizerunek związku". Jak dbał Kulikowski można się przekonać, po odwołaniu Kręciny jesienią 2011 i upadku Laty w 2012 roku. Nota bene obaj panowie uważali, że aneks z 1 listopada 2010 roku został sfałszowany - a przynajmniej pierwsza strona. Mecenas Marcin Wojcieszak, reprezentujący PZPN, podkreśla: "W opinii biegłych z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji wynika jednoznacznie, że ten dokument nie był integralny i ciągły, a co potwierdziły również zeznania panów Laty, Kręciny i Władysława Żmudy, który przy podpisaniu tego aneksu reprezentował fundację świadczącą usługi transportowe". Gdyby Kulikowski wygrał roszczenie w stosunku do PZPN, przysługiwałoby mu 2,7 miliona złotych (36 miesięcy razy 75 tysięcy złotych) plus odsetki za 9 lat, co dałoby sumę przekraczającą 5 milionów złotych. Roman Kołtoń, "Prawda Futbolu"