Teraz Brożek jest w kadrze, ale ma problem ze zdrowiem. Na szpicy biało-czerwonych w meczu przeciwko Słowenii mógłby wybiec Artur Wichniarek, aktualnie najlepszy polski napastnik. Jednak po co ułatwiać sobie życie. Beenhakker przekonuje: "Mam wiele szacunku do Jelenia i Wichniarka, ale nie są typami napastnika, którego szukam". Już jakoś nie wierzę Leo, ani mu za bardzo nie ufam (szczególnie, że Jeleń i Wichniarek to dwaj bardzo różni napastnicy - w formie obaj przydatni do drużyny narodowej). Gdy wiosną w magazynie "Cafe Futbol" zachęcaliśmy Beenhakkera do Marcina Kowalczyka z Dynama Moskwa, czy Seweryna Gancarczyka z Metalista Charków, to Holender wzruszał ramionami. Z Niemcami na lewej obronie wolał wystawić prawego obrońcę Pawła Golańskiego... U Beenhakkera ciągle irytuje pouczający ton - wy Polacy to, wy Polacy tamto. Przykładem konferencja prasowa po wykluczeniu z kadry Artura Boruca, Dariusza Dudki i Radosława Majewskiego. Beenhakker najpierw głosi: "Nie ujawnię żadnych szczegółów". Po czym zeznaje o wypadkach we Lwowie: "Dla mnie nie jest żadną rozrywką takie picie alkoholu, aby paść na plecy i nie potrafić wymówić własnego nazwiska". Rzecz jasna na tej samej konferencji prasowej Beenhakker odniósł się do wpadek polskich działaczy w Pekinie i "naszego narodowego charakteru". Nie omieszkał także zbesztać rzecznika prasowego PZPN Zbigniewa Koźmińskiego... Jak widać Beenhakkerowi wolno bardzo dużo. Wolno mu również nie powołać Wichniarka, który jest w życiowej formie. W trzech kolejkach Bundesligi Polak strzelił cztery gole - dwa Werderowi Brema, po jednej bramce Hercie Berlin i Hamburger SV. Do tego doszedł gol w Pucharze Niemiec. Ba, klubowy trener naszego napastnika Michael Frontzeck powiedział: "Bramki to jedno, ale jeśli chodzi o postawę Wichniarka warto zauważyć, że piłkarz pokazuje się do gry, walczy, swoją postawą wręcz porywa kolegów". Wichniarek w pełni dojrzał - nie tylko piłkarsko. Kiedyś był butny, by nie powiedzieć, że arogancki. Jednak w czerwcu zmarła na raka 52-letnia mama Mirosława. Artur był u wezgłowia łoża matki w godzinie jej śmierci. Przyznaje: "Teraz szukam wewnętrznego spokoju. W poznańskim szpitalu w jednej chwili otworzyłem oczy na pewne sprawy. Uświadomiłem sobie, jak wiele czynów czy słów było bezsensownych i niepotrzebnych. Zdałem sobie sprawę, czym jest prawdziwe cierpienie. Pragnę pojednać się ze wszystkimi ludźmi, z którymi miałem jakiekolwiek konflikty, czy scysje. Także z menedżerem Dieterem Hoenessem". Kilka miesięcy temu głośno było o konflikcie Wichniarka z szefem Herthy Berlin. To Hoeness sprowadził Polaka do stolicy Niemiec, ale także ten menedżer zdecydował o wcześniejszym rozwiązaniu umowy z naszym rodakiem... "Wichniar" w "Sport Bildzie" stwierdził: "Hoeness jest głównym problemem Herthy". Teraz w jednym z wywiadów w Niemczech wyznał: "Hoeness wobec mnie był twardy, ale też zawsze fair. Nigdy nie chciał mnie brzydko ograć. Fakt, że nie powiodło mi się w Hercie, to nie była tylko wina trenera, czy menedżera, ale także moja. Byłem niepokorny, wiele rzeczy nie chciałem zaakceptować". Hoeness po tej deklaracji powiedział: "Przyjmuję przeprosiny Artura, moje drzwi stoją przed nim otworem". Czy Wichniarek zbawiłby kadrę? Nie, ale na pewno w takiej formie i z takim nastawieniem do życia mógłby jej pomóc. Dotychczasowa przygoda z reprezentacją nie była udana. "Wichniar" zagrał z Białym Orłem na piersi 17 razy, strzelając 4 gole. Maciej Żurawski po 17 meczach w reprezentacji też miał tylko 4 gole na koncie i też nikogo nie zachwycił... Wchniarek ma 31 lat. Sporo, ale jak Beenhakker mówi o świeżej krwi, to śmiać mi się chce na myśl o Bartoszu Bosackim, który liczy 32 wiosny i po dwóch latach przerwy znowu jest w reprezentacji. Cieszę się na Bosackiego, ale żal mi Wichniarka i Jelenia. Roman Kołtoń