Nie mówię o możliwościach obu piłkarzy. Zarówno atuty Adriana Mierzejewskiego, jak i Patryka Małeckiego są ogromne. Jednak to Małecki przyczynił się do mistrzostwa Polski dla Wisły. Bramkami, asystami, szarżami, budowaniem atmosfery - w drużynie, a także wśród kibiców (jak nie mógł grać, to szedł na sektor najbardziej zagorzałych fanów!). Tymczasem Polonia dyrygowana przez Mierzejewskiego znalazła się na 7. miejscu w tabeli Ekstraklasy. W kadrze "Czarnych Koszul" było aż 13 byłych lub obecnych reprezentantów Polski, jeszcze kilku ciekawych rodaków, a także obcokrajowców. I co? Wielkie nic... Nie wiem, czym kierowali się trenerzy oraz kapitanowie drużyn, decydując się o wyborze Piłkarza Sezonu 2010/2011. Chyba wyrazicielem ich opinii był Tomasz Łapiński, który w Centrum Olimpijskim przekonywał mnie: "Proszę spojrzeć na potencjał Mierzejewskiego". Spoglądam i co widzę? Siódme miejsce w tabeli Polonii. To rzuca mi się najbardziej w oczy. Owszem - Mierzejewski miał jedną wielką akcję. Wylot do Barcelony z właścicielem Józefem Wojciechowskim, któremu opowiedział o treningach Pawła Janasa. Wkrótce Janasa w klubie już nie było... Spójrzmy jeszcze na bilans indywidualny - Mierzejewski wystąpił w 26 spotkaniach ligowych, strzelając 7 bramek i zaliczając jedną bezpośrednią asystę. Pomocnik "Czarnych Koszul" jest jednym z kluczowych zawodników w kadrze Franciszka Smudy. Dość powiedzieć, że w minionym sezonie zagrał w niej 7 spotkań, z czego aż 6 wychodząc w podstawowym składzie. Patrzę na najbardziej konkretne liczby - bramki i asysty: zero. Jeśli chodzi o grę to postawiłbym mu trójkę, co najwyżej. A że nie był z niego zadowolony sam Smuda świadczą zmiany w przerwie w dwóch ostatnich spotkaniach - z Łotwą i z Grecją. Mierzejewski jest dobrym piłkarzem, mającym określone predyspozycje w grze ofensywnej. Ale w tej lidze było z dziesięciu lepszych zawodników. Samo eleganckie prowadzenie piłki, umiejętność dryblingu i gol raz na kilka meczów, to w moim przekonaniu zdecydowanie za mało. Taki zawodnik powinien rozstrzygać co drugi mecz w polskiej lidze! Spójrzmy choćby na dorobek Sebastiana Mili - 26 meczach ligowych: 3 gole, 9 bezpośrednich asyst. Wielki, śmiało można napisać, że decydujący udział w wicemistrzostwie Polski Śląska Wrocław! Jeśli Mila był bardzo dobry w minionym sezonie, to "Mały" stał się rewelacją - w 28 meczach: 7 bramek, 7 asyst, grając w kluczowych momentach jak natchniony. Pytanie o Małeckiego w kadrze nasuwa się samo. Smuda toleruje zakłamanego Roberta Lewandowskiego, a nie widzi Patryka Małeckiego. Próbuje to argumentować brakiem zaangażowania w grę po stracie piłki. Hm, ale przecież można nad tym pracować - choćby na takim zgrupowaniu, jak to w Józefowie. Stanowisko Smudy w sprawie Artura Boruca rozumiem w pełni, natomiast jego postawy względem Małeckiego nie pojmuję. PS. Dane według portalu "transfermarkt.de" Dyskutuj o artykule z Romanem Kołtoniem!