Najłatwiej pisać, że polska piłka klubowa jest chora. Świetnie wpisuje się to w populistyczne trendy, które są wszechobecne w narracji o futbolu - o Polsce. Populizm próbuje zdominować dyskusję w praktycznie każdej dziedzinie życia w naszym kraju. Chcąc uciec od kategorycznego stawiania sprawy, trzeba jednak napisać prawdę futbolu o zachowaniu Lecha Poznań, jeśli chodzi o 5. kolejkę rozgrywek grupowych Ligi Europy. A prawda jest przykra, dołująca, nieprzyjemna. Lech Poznań zlekceważył jedno z najważniejszych starć w klubowej historii klubu. "Kolejorz" w meczu z wielką Benficą Lizbona wystawił eksperymentalny skład. Po to, żeby oszczędzić siły kilku czołowych piłkarzy na niedzielny mecz w PKO Bank Polski Ekstraklasie - na spotkanie z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Trener Lecha, Dariusz Żuraw na Estadio da Luz w Lizbonie - chwilę po meczu z Benfiką - mówił o Podbeskidziu. To była kwintesencja tego przykrego wieczoru. "Tak nie można traktować Ligi Europy!" "Tak nie można traktować Ligi Europy!" - powtarzałem kilka razy w studio Polsatu Sport Premium. I mam nadzieję, że za jakiś czas trener Dariusz Żuraw przyzna mi rację. Że kiedyś spojrzy w lustro i powie: "To był jeden z najważniejszych wieczorów mojej trenerskiej kariery, a ja zawiodłem. Bo miałem inne priorytety". Wiadomo, że Lechowi brakuje punktów w ligowej tabeli. Do Rakowa Częstochowa tracił 11 "oczek", a do Legii 10 (mając jeden zaległy mecz). Kilka dni temu Żuraw zapewne jeszcze raz spojrzał w kalendarz. Do Bożego Narodzenia Lecha czekało jeszcze sześć spotkań - w Lidze Europy Benfica i Rangersi, a w rodzimej lidze Podbeskidzie, Stal Mielec, Pogoń i Wisła Kraków. I Benfica stała się "ofiarą" polskiej ligi. Pytanie do czego prowadzi ta polityka? Europa bezwzględnie musi stać się celem dla polskich klubów. My od wielu lat pozbawiamy nasz futbol dochodów płynących z europejskiej rywalizacji. A co istotniejsze - obdzieramy polskich kibiców ze złudzeń. Często jest to obdzieranie w 1. rundzie kwalifikacji. Lechowi w poprzednich pięciu latach zdarzyło się, że raz zagrał w grupie Ligi Europy. I też wtedy - pod presją sytuacji w polskiej lidze - zrotował skład we Florencji. I cudem wygrał, co było jedynym zwycięstwem w tamtej grupie Ligi Europy. Później w czterech kolejnych sezonach dwa razy nie było nawet meczów kwalifikacyjnych! A dwa razy Lech odpadł w 3. rundzie eliminacji LE. Teraz wydawało się, że ta - europejska! - bajka może trwać przynajmniej do 10 grudnia - do 6. kolejki rozgrywek grupowych grupy D. Jednak Żuraw brutalnie ją przerwał po czwartym spotkaniu o stawkę Ligi Europy... Więcej aktualności sportowych znajdziesz na sport.interia.pl Kliknij! Chodzi o niebywałe doświadczenie grania z najlepszymi! Ktoś powie - szanse były matematyczne. A ja odpowiem - tak, owszem były minimalne, ale chodzi też o niebywałe doświadczenie grania z najlepszymi - na jednej z najbardziej znaczących aren piłkarskich Starego Kontynentu. O stawkę - sławę, miejsce w historii klubu, pieniądze choćby za remis, czy zwycięstwo. Najważniejszy jest jednak kapitał doświadczenia. Żuraw uznał, że 5. kolejka Ligi Europy to... sparing. Trener Benfiki, Jorge Jesus posłał w bój Darwina Nuneza, który dopiero co otrzymał negatywny wynik testu koronawirusa. Obok Urugwajczyka wyszli kapitalni Portugalczycy, Pizzi i Rafa Silva, a także ciekawi Brazylijczycy Gilberto, Gabriel i Everton. Parę środkowych obrońców stanowili Argentyńczyk Otamendi i Belg Vertonghen. Nic tylko smakować walkę z takimi przeciwnikami. Tymczasem Lech w pierwszej połowie czekał na najniższy wymiar kary (oddał tylko jeden strzał). Jak w drugiej połowie Benfica trochę przyspieszyła, to po kwadransie na tablicy wyników było 0-3... Skończyło się 0-4, ale nie tylko do wyniku będę wracał jeszcze długo. Wydaje mi się, że nie wolno pominąć pytania - do czego prowadzi taka polityka? "Europejskie puchary to pocałunek śmierci" - rzekł, bodaj w 2015 roku, Michał Probierz. I to wypowiedź, która w jakimś stopniu oddaje nastawienie polskiego środowiska piłkarskiego. I nas, co tu ukrywać, dołuje. Tak jak lubię Michała Probierza, jak szanuję Dariusza Żurawia, tak nigdy się nie zgodzę się na takiego stawianie sprawy, jak w czwartkowy wieczór widzieliśmy w Lizbonie. Noty dla piłkarzy Lecha za występ przeciwko Benfice na kanale "Prawda Futbolu" na You Tube - wystawione zgodnie z Arturem Wichniarkiem (skala 1-10: 5 przeciętnie, 6 dobrze, 7 bardzo dobrze, 8 świetnie, 9 fantastycznie, 10 klasa światowa; 4 słabo, 3 bardzo słabo, 2 katastrofalnie, 1 tragicznie): Bednarek 3 - Butko 3, Satka 3, Dejewski 5, Puchacz 4 - Muhar 3, Marchwiński 3 (82 Moder - bez noty) - Skóraś 3 (63 Czerwiński - bez noty), Awwad 4 (63 Ramirez - bez noty), Sykora 2 (63 Kraweć - bez noty) - Kaczarawa 3 (41 Ishak 4). Zobacz cały materiał na kanale "Prawda Futbolu"! Roman Kołtoń, "Prawda Futbolu"