Były szef piłkarskiej mafii kpi sobie z wymiaru sprawiedliwości, ale jesienią zacznie się wielki proces "Fryzjera", w którym usłyszy zarzuty ustawienia dziesiątków meczów wielu innych klubów. Fakt, że Ryszard F. nie stawił się przed oblicze sądu Rzeczypospolitej Polskiej we Wrocławiu, aby usłyszeć wyrok w sprawie Arki Gdynia oburza. Co więcej - zorganizował w tym czasie imieniny! W takim razie na imieniny otrzymał 3,5 roku więzienia za udział w zorganizowanej grupie przestępczej i za ustawianie meczów piłki nożnej. W wywiadzie dla "Dziennik.pl" powtarza: "To jaja", "kosmos" i "sąd wydał wyrok pod dyktando prokuratury". "Fryzjer" zapowiada skuteczne odwołanie. Śmiem twierdzić, że w drugiej instancji sąd podwyższy karę człowiekowi, który zaczynał od strzyżenia więźniów w Zakładzie Karnym we Wronkach, a później zrobił zawrotną karierę w polskiej piłce. "Karierę", która niszczyła polski futbol - zabijała istotę gry, polegającą na rywalizacji w duchu fair play. Polskie zespoły przez lata oduczano walki na sto procent, presji, odpowiedzialności. Lepiej było, jak to swego czasu celnie ujął Maciej Szczęsny, liczyć na "pomocników Fryzjera". Przez takich ludzi, jak "Fryzjer" i jego liczni pomagierzy poziom naszego futbolu klubowego od lat jest zastraszająco niski. Liga Mistrzów od sezonu 1997/98 jest dla nas niedostępna. Od tego czasu w Pucharze UEFA tylko trzy razy polski klub zagrał po zimowej przerwie - Wisła Kraków, Groclin Grodzisk Wielkopolski i Lech Poznań. Na dwumeczach z Lazio, Bordeaux i Udinese te przygody się zresztą kończyły... "Fryzjer" mówi, że jest "schorowanym człowiekiem" i koniecznie chce uniknąć kolejnego pobytu w więzieniu. Już w tym procesie - Arki Gdynia, jego obrońcy wnioskowali najpierw o dwa lata pozbawienia wolności, a następnie trzy lata, ale rzecz jasna w zawieszeniu. Teraz wniosą apelację, ale jednocześnie muszą się skoncentrować na obronie swojego klienta w wielkim procesie zapowiadanym przez prokuraturę na jesień tego roku. "Fryzjer" usiądzie na ławie oskarżonych w procesie, w którym prokuratorzy Krzysztof Grzeszczak i Robert Tomankiewicz pokażą jego wpływ na ustawienie meczów w wielu klubach. Ciekaw jestem, czy wówczas "Fryzjer" wreszcie się złamie i ujawni swoje źródła w Polskim Związku Piłki Nożnej, pokaże prawdziwą mapę powiązań, które deprawowały polski futbol, wyzna swoje winy i poprosi o sprawiedliwy wyrok. Chyba jestem naiwny...