Kolejorz przegrał rewanż w Baku aż 1:5... Mistrz Polski był słaby - mentalnie, taktycznie, fizycznie. Bramkarz Artur Rudko miał udział w trzech pierwszych golach! Gol na 1:1 - strzał zza linii pola karnego, ale w zasięgu rąk bramkarza. Gol na 1:2 - kompromitacja. Ukrainiec rzucił się z boku pola bramkowego pod nogi rywala, ale piłkę sparował na środek "szesnastki". Gol na 1:3 - owszem ze spalonego, ale najpierw była fatalna interwencja golkipera, który odbił piłkę do przodu. Polski zespół - czy klubowy, czy reprezentacja - potrzebuje dobrego bramkarza, aby odnosić sukcesy. To moja stara piłkarska prawda. Ba, sam Lech przekonał się o tym całkiem niedawno, gdy Krzysztof Kotorowski był bohaterem rywalizacji z Interem Baku, czy Filip Bednarek świetnie bronił z Charleroi. Teraz Bednarek siedział na ławce. Rudko przyszedł jako "jedynka", po tym jak skończył się kontrakt Mickey'ego van der Harta. Po co jednak ściągać bramkarza, który ostatnie lata bronił na Cyprzre i widać, że ma braki w podstawowym wyszkoleniu bramkarskim? Środkowi obrońcy Satka i Milic grali źle, a Karlstroem jeszcze gorzej. Skóraś prezentował się fatalnie, a bez formy są Amaral (jeden błysk w meczu to za mało!) i Ishak. Nie inaczej jest z dyspozycją bocznych obrońców, Pereiry i Rebocho. Jedyne jaśniejsze punkty to Murawski i Velde. Pytanie o motywację kilku piłkarzy, którym zakręciły w głowach propozycje menedżerów. Sam Ishak już dogadał się z St. Pauli, ale Lech nie chciał sprzedać Szweda o korzeniach asaryjskich. Ba, Ishak ma też lukratywne propozycje z Półwyspu Arabskiego. Trener John van den Brom przyszedł, aby zażegnać kryzys związany z odejściem Macieja Skorży. Tymczasem Holender znalazł się w kryzysie, jakich mało. Fatalnie rozegrał Superpuchar Polski, deprecjonując to spotkanie. Teraz Lech zagrał tragicznie z mistrzem Azerbejdżanu, na co mogły mieć wpływ treningi Van den Broma. Inna intensywność zajęć szkoleniowca, który pracował w Belgii i Holandii. Może dyrektor sportowy Tomasz Rząsa powinien go ostrzec? Wagi dwumeczu z Karabachem chyba nie trzeba tłumaczyć... Van den Brom jest doświadczonym szkoleniowcem, mającym na kocie pół setki meczów w europejskich pucharach. Kilka ostatnich eliminacji było jednak nieudanych - w 2018 prowadząc Alkmaar odpadł z Kairatem Ałmaty, w 2019 trenując Utrecht odpadł z Zrinjskim Mostarem, a w 2021 z Genk poległ z Szachtaerem Donieck. To pokazuje, że pierwsze tygodnie sezonu są bardzo trudne dla Holendera i prowadzonego przez niego zespołu. Tym większa była rola Rząsy, aby jako dyrektor sportowy wpłynął na Van den Broma. Inna rzecz to personalia. I tu też jest odpowiedzialność Rząsy i szefa skautingu, Jacka Terpiłowskiego. Pytanie o sprowadzanie polskich piłkarzy, bo to bardzo istotne. Na dziś - w podstawowej jedenastce "Kolejorza" - zachwiana jest propozycja zawodników zagranicznych i polskich. Roman Kołtoń, "Prawda Futbolu"