Aż tyle i tylko tyle. Jak grać? - to przekraczało wyobrażanie zawodników, którzy w Anglii - grając piłką, a nie siłą - potrafią zdominować każdego rywala. Kluczem do zrozumienia Arsenalu jest uświadomienie sobie, jak ważna jest dla nich "mała gra" - mnóstwo podań na niewielkiej przestrzeni. Piłkarze Arsene'a Wengera uwielbiają utrzymywać się przy piłce, aby stwarzać sytuacje bramkowe. Jednak tym razem spotkali drużynę, której filozofia gry jest taka sama, a wykonawcy na wielu pozycjach jeszcze lepsi. Theo Walcott obrazowo opisał to po spotkaniu: "Myślałem, że oglądam nie realny mecz, a piłkę nożną na PlayStation i ktoś genialnie kieruje piłkarzami Barcelony". Proszę sobie wyobrazić, że "The Gunners" w pierwszych 45. minutach starcia z Barcą wymienili tylko 91 podań, z czego zaledwie 63 procent było celnych. "Blaugrana" w tym czasie zagrała 278 podań, z czego aż 84 procent trafiło do partnerów! Co ciekawe do przerwy utrzymywał się wynik 0-0, ponieważ fantastycznie interweniował Manuel Almunia. Wenger przyznał szczerze: "Gdyby moi piłkarze załamali się, to skończyłoby się wynikiem 0-5". Trzeba oddać Arsenalowi - mimo straty z powodu kontuzji Arszawina i Gallasa, a także wyniku 0-2 w 59. minucie - że zaryzykował. Właśnie wtedy, gdy nie było już nic do stracenia. To ryzyko opłaciło się. Ostatecznie padł remis 2-2, a Barcelona z powodu kartek w rewanżu nie będzie mogła skorzystać z podstawowych środkowych obrońców, Gerarda Pique i Carlesa Puyola. "Mamy nauczkę z tego spotkania, że koncentracja jest wymagana w każdej fazie spotkania" - zaznaczył Josep Guardiola. A propos środka obrony - Wojciech Kowalczyk, czołowy fan Barcy w Polsce, jest przekonany, że Guardiola w rewanżu na środku obrony wystawi Yaya Toure - obok Gabriela Milito. Patrzę w zestawienia: ani w Primera Division, ani w Champions League, Toure nie grał w tym sezonie na środku defensywy. Jednak "Kowal" upiera się, przypominając: "Z Manchesterem United w ubiegłorocznym finale - obok Pique - zagrał właśnie Toure, ponieważ Puyol występował na prawej stronie, gdzie zabrakło Daniego Alvesa". Sięgnijmy jeszcze raz po statystykę - w całym spotkaniu Arsenal wymienił 256 podań (celność 71 procent), a Barcelona aż 525 podań (83 procent dokładnych!). Posiadanie piłki - to odpowiednio 38 procent gospodarze Emirates Stadium, a 62 procent "Barca". Arsenal oddał tylko sześć strzałów (3 w światło bramki), a rywal aż 22 uderzenia (11 w światło bramki). Nie jestem zwolennikiem zanudzania statystykami - w tym przypadku są jednak pomocne dla zrozumienia fenomenu Barcelony, klubu który w kilkanaście miesięcy wygrał sześć trofeów - w tym Champions League i Klubowe Mistrzostwo Świata. System to coś istotnego, ale zgadzam się z Romanem Koseckim, który głosi - najważniejsi są piłkarze. Ci najlepsi potrafią wygrywać najważniejsze mecze. Barcelona ma przede wszystkim Lionela Messiego, który naznaczy epokę. Tak jak starsi kibice wspominają - widziałem Johana Cruyffa, czy Diego Maradonę - tak my będziemy się chwalili, że podziwialiśmy Messiego. Towarzyszy mu kilku innych wybitnych zawodników, na czele ze Zlatanem Ibrahimovicem. Przed spotkaniem z Arsenalem w bodaj dziesięciu meczach z angielskimi klubami nie strzelił bramki. Jednak w Londynie kropnął dwie - i to jakie! Statystykę niepowodzeń "Ibry" na tym polu śmiało można wyrzucić do kosza... PS. Drodzy Czytelnicy, proszę przyjąć moje najserdeczniejsze życzenia Wielkanocne! Rozkład soboty: najpierw święconka, a później Manchester United - Chelsea (początek 13.45), Schalke - Bayern (15.30), Polonia - Wisła (16.15), Lech - Legia (19.00), Udinese - Juventus (21.00) ... ZOBACZ WYNIKI, TERMINARZ I CZOŁOWYCH STRZELCÓW LIGI MISTRZÓW