Trzy kolejne mistrzowskie tytuły Manchesteru United uśpiły czujność. Najbardziej jego właścicieli, znienawidzonej w mieście włókniarzy rodziny Glazerów. Chcieli nadal wygrywać w supesilnej lidze, ale jednocześnie przytulić 80 milionów funtów z transferu Ronaldo do Realu Madryt. Chcieli siedzieć na tronie, ale nie zdecydowali się wydać pieniędzy na transfer Teveza. Włączyli taniochę. Za darmo przyszedł Owen, którego przydatność przez kontuzje była minimalna. Z wielkiego gracza zostało nazwisko. Z Wigan przyszedł zdolny Valencia, lecz przy Ronaldo na razie może stać a nie zastąpić go w MU (w drugim sezonie powinno być lepiej...), Obertan z Bordeaux dopiero wchodził na zmiany. Mimo to było bardzo blisko do mistrzostwa - w końcówce rozgrywek mecz w Blackburn wygrany a nie zremisowany dawał tytuł. "Czerwonym Diabłom" w ręce został tylko Puchar Ligi, ale impreza to zaledwie trzeciego sortu. Porażka w Lidze Mistrzów z Bayernem, gdy wygrywało się pierwszy mecz w Monachium, trąci frajerstwem. Rada jasna - kupować dobrych piłkarzy za adekwatne pieniądze. Co tanie to drogie - podwójna korona dla Chelsea to bowiem całkowita sromota dla Manchesteru. Przewidziałem to m.in. w swoim felietonie "Nie można sępić na transferach" z 14 sierpnia 2009 roku. Tą samą taniochą trąci przypadek polski. Grająca cały sezon na wyjeździe Wisła ma w II rundzie kilka punktów przewagi, lecz przegrywa u siebie z Arką, Koroną, remisuje z Cracovią sama strzelając sobie gola w doliczonym czasie i remisuje w ostatnim meczu z Odrą (spotkanie - jak się okazuje w trakcie - o dym z fajki). W sumie przegrywa 6 spotkań w sezonie, 4 jako gospodarz. Końcówka jak z opowieści "Frajerzy dekady". Jest jednak coś istotniejszego od przypadku łamagi, który wali piłkę do swojej bramki, choć piłka nawet tam nie zmierzała. Ściślej - nie tylko ten nieudacznik jest winien zaistniałej sytuacji. Zaczynając od niego - to pierwszy z brzegu lecz niejedyny przypadek taniochy. Ten sympatyczny człowiek pomógł kiedyś samobójem rzymskiemu Lazio w remisie z Wisłą 3-3 na stadionie w stolicy Włoch, w rewanżu wystawił piłkę Chiesie i padła zwycięska bramka dla gości. Normalnie byłoby tak - sprzedany, zwolniony, odesłany, zapomniany. Nic bardziej błędnego - wrócił do Wisły po latach bowiem był... za darmo. W pojedynku z Levadią - przy golu dla gości w pierwszym spotkaniu - zachował się jak nowicjusz, samobójem z Cracovią znowu rozstrzygnął kwestię. Inne przypadki taniochy? Cała masa z jednym wyjątkiem - Marcelo. Ale, ale... To, że Wisła nie zapłaciła za transfer nie znaczy, iż nie kosztował nic. Pamiętajmy o pośrednikach. Juszczyk, Ba, Cleber, Singlar to ostatni darmowy zaciąg, który ostał się w składzie. To emanacja fałszywej z gruntu kilkuletniej koncepcji budowy ekipy na mistrza Polski i europejskie puchary za pomocą tzw. free transferów. Udawało się w kilku ostatnich latach, skończyło się niesmakiem. Klub bez prezesa, menedżera, dobrego bramkarza, napastników, od dawna z dużymi lukami w składzie, bez sprzedanych w ostatnich latach Żurawskiego, Dudki, Frankowskiego, Błaszczykowskiego czy Uche nie podbił krajowych boisk, o Europie nie wspominając. Jeśli Biała Gwiazda działać tak będzie nadal byle Etzella Ettelbruck z Luksemburga da sobie z nią łatwo radę w plażowej, pierwszej fazie pucharów. Z całym szacunkiem dla Etzelli Ettelbruck. Tłumaczenie, iż w Polsce wszyscy działają "na wydzir" oraz uprawiają taniochę i myślący o tytule ekipa z Krakowa też tak może czy musi robić (bo się ostatnio udawało) jest opowieścią nie wartą zastanowienia. Dlatego, że tych bajek w Europie nie chcą słuchać i Wisła przegrywa z Levadią albo z kimkolwiek. W Krakowie kibice pytają "Co dalej"? i dokładają "Tak dalej nie może być". Spokojnie - tak może być bardzo długo. Wisła będąc 13 lat w prywatnych rękach trenuje na jednym boisku rezerwowym a młodzież w parkach i na Błoniach. W tym czasie zespół zdobył 7 razy tytuł mistrzów Polski, będąc klasycznym kolosem na glinianych nogach bez zaplecza i w zasadzie bez wychowanków. Krzysztof Mrówka Podyskutuj na ten temat na forum