Pracował tam dwukrotnie, za każdym razem odchodząc - jak teraz - gdy uznał, iż nie może już nic zrobić jako menedżer, że klub nie pozwala mu działać. Na koncie podczas pierwszego pobytu w Newcastle (1992-1997) ma jednak awans do ekstraklasy. Teraz udało mu się utrzymać zespół w najwyższej klasie rozgrywkowej. To jednak o wiele za mało dla klubu z takimi ambicjami jak "Sroki". Gdy Keegan pierwszy raz odszedł, Newcastle do stycznia br. zatrudnił siedmiu menedżerów. To o wiele za dużo na angielskie standardy. Charakterystyczne dla Keegana są rozstania. Często nagłe, nie do przewidzenia, trudne do wytłumaczenia. Hamburger - rozwiązanie kontraktu po porażce z Nottinghamem w finale PE, drużyna narodowa - rezygnacja z gry gdy selekcjoner Bobby Robson przestał na niego stawiać jako na lidera, MC - rezygnacja w 2005 roku gdy czarne chmury krytyki zaczęły gęstnieć. Wcześniej awansował z MC do ekstraklasy. Był też w latach 1999-2000 trenerem reprezentacji Anglii. Kiepskim, trzeba przyznać. Gdy na Wembley przegrał 0-1 z Niemcami w meczu eliminacyjnym do finałów MŚ uznał się za pokonanego. 18 meczów, 7 wygranych, 7 zremisowanych, 4 przegrane. Za mało dla dumnych Synów Albionu. Spróbował wszystkiego, zna futbol świetnie, był prawdziwym snajperem zarówno w Anglii jak w Niemczech, wybrano go najlepszym piłkarzem obydwu krajów. Coś jest jednak z nim niefajnie... W 1996 roku miał 12 punktów przewagi nad MU i Newcastle mimo to nie został mistrzem Anglii. To duża sztuka. Ostatnia, 8-miesięczna przygoda z Newcastle, znowu kończy się dziwnie. Nie ufający mu do końca właściciel klubu Mike Ashley na stanowisko dyrektora wykonawczego wstawił byłego piłkarza Dennisa Wise'a, co zaowocował paraliżem w polityce transferowej. Kupiono kilku graczy, ale chociaż kosztowało to ponad 20 mln euro, nie musi przynieść znacznej poprawy gry. Większych pieniędzy zabrakło, a sprzedano zdolnego prawego pomocnika Jamesa Millnera do Aston Villi. Klub jeszcze 1 września, podczas ostatnich godzin okna transferowego, nerwowo próbował sprzedać kilku piłkarzy. Keegan odebrał to jako cios w plecy. Obiektywnie - teraz Newcastle pod jego ręką wygrał tylko 6 z 21 meczów o stawkę (liga, puchary). Mało, ale też skład nie upoważnia do wielkich sukcesów. Dobry na pierwszy okres pracy, awans z klubem do wyższej klasy. Nie zdaje egzaminu z budowy silnego, mistrzowskiego składu. Szybko się zraża, nie uznaje kompromisów. Woli odejść niż pracować organicznie. Gdy kończył czynną karierę piłkarską, po ostatnim meczu w Newcastle z murawy boiska zabrał go helikopter... Efektowny, pusty gest. Krzysztof Mrówka, INTERIA.PL