Chodzi oczywiście o winnych czynów zabronionych. Z filozofią tą całkowicie się nie zgadzam. Prowadzić to bowiem może wprost do wywinięcia się klubów, które skorzystały na korupcji. Społeczność prawdziwych miłośników futbolu oczekuje jednak od PZPN, Ekstraklasy i wymiaru sprawiedliwości konsekwencji w ściganiu przestępców i oczyszczenia ligi. Oznacza to pozbycie się wszystkich klubów, które np. w I lidze znalazły się wskutek przekupstwa. Wszystkich to znaczy także tych powiązanych np. ze Skarbem Państwa przez firmę-patrona. W innym razie będzie to parodia sprawiedliwości. Dlaczego karanie jedynie ludzi a pozostawianie inkryminowanych klubów w ekstraklasie jest niesłuszne i niemoralne? Z prostego powodu - gdyż teza opisująca handel meczami jako wykwit indywidualnej działalności osób fizycznych jest fałszywa. Jest taka, bowiem żaden działacz ani kibic nie kupował meczów dla siebie lecz dla swojej drużyny (klubu) i tutaj jest pies pogrzebany. Skorzystał na tym zawsze klub ratując się przed degradacją lub awansując. Dlatego też np. degradacje Arki czy Zagłębia Sosnowiec miały swoje merytoryczne podstawy - kluby te znalazły się w ekstraklasie wskutek szwindli (dobitnie ukazał to choćby zakończony ostatnio sądowy proces ludzi Arki) i grać w niej nie powinny. Jeśli - słusznie - zdegradowało się jednych, zdegradowani za takie same przestępstwa muszą być inni. Ligę trzeba oczyścić nawet jeśli do niektórych komentatorów współpracujących z telewizjami dociera co innego - obawiam się, że to chęć ratowania podejrzanych klubów. Doświadczenia z komentatorem Witem Ż. nie są jednak budujące. My oglądaliśmy na żywo mecze, o których on potem kłamał w telewizji. Okazało się, że bez niego piłkarska mafia nie mogłaby działać. Dlatego bądźmy głusi na podszepty w stylu "Dość karania klubów, karajmy ludzi". Wymiar sprawiedliwości niech zajmuje się ludźmi, PZPN i Ekstraklasa - klubami. Byle to nie trwało w nieskończoność. Krzysztof Mrówka, Interia.pl