Tomasz Frankowski przeniósł się onegdaj z Hiszpanii do Anglii. Przywdział strój słynnych Wilków, grywał w II lidze. W sumie - ze sportowego punktu widzenia - katastrofa, ogony i niesmak. Zarobił solidnie, to niewątpliwe, ale stracił jako piłkarz, reprezentant. Radosław Matusiak - spieszyło mu się za granicę, błędnie ocenił stopień swojego przygotowania do takiej przygody. Włochy - ucieczka z podkulonym ogonem (kto pamięta jeszcze bzdury o świetlanej przyszłości tego gracza, które ukazywały się w polskiej prasie?). Holandia - nieporozumienie. Wisła - próba odszukania formy, nieudana. Reprezentacja ? do końca wleczony za uszy. Selekcjoner ostatecznie poddał się w obliczu braku formy i postępów. A w Polsce przed wyjazdem do Włoch był prawdziwym bombardierem z Bełchatowa. Ciekawe, że w innych, wcześniejszych klubach niż Bełchatów (ŁKS, Wisła Płock, Szczakowianka) grał katastrofalnie? Dariusz Zawadzki - kiedyś młody i zdolny pomocnik. Rok temu odszedł z Kmity Zabierzów (gdy wydawało się, że klub spadnie do III ligi) do Wisły Płock. Spodziewał się pięknej kariery i dobrych zarobków. Wczoraj płocczanie kazali mu szukać sobie nowego klubu. A miało być tak pięknie ? awans do ekstraklasy i duża kasa. Pomylił się jak wielu. Mateusz Broź - chciał być bliżej brata w Widzewie. Porzucił rezerwy Wisły Kraków w okolicznościach ?pistolet przystawiony do głowy?. Zdolny, mógł grać w Młodej Ekstraklasie, może już w pierwszej drużynie. Tymczasem z Widzewem spadł do II ligi. Klub kazał mu szukać pracy. Czyli kopniak. Jak wiele jest takich przypadków w polskiej piłce? Mnóstwo, gwarantuję. Chytrość nie jest jedynym wytłumaczeniem. Dodam do tego niecierpliwość, brak rozsądku, kozactwo. W wielu przypadkach podejmowane są złe decyzje ponieważ nie ma kto doradzić młodemu człowiekowi, który jest jednak dorosłym człowiekiem. Zmiana pracy, miasta, czasem kraju nie zawsze kojarzy się z postępem. Niekiedy z wyraźnym regresem. Jak określić wobec tego ubiegłoroczny transfer Błażeja Augustyna z Boltonu do Legii? Z doświadczeniem w Anglii powinien wodzić rej w stolicy. Po roku musi szukać zatrudnienia. Pomylił się i on i Legia. A przecież jest młody, ma talent. Ilu było po wojnie młodych chłopaków, którzy wiązali z Legią wielkie nadzieje a wrócili z Warszawy jako piłkarskie zera? Ciekawe jest obserwowanie - równoległych do pięknych karier - falstartów, złych wyborów, zakrętów. To piękno futbolu - jak walka do końca, jak gol w ostatniej chwili, jak dramat rzutów karnych. Najfajniejsze jest jednak wypłynięcie po latach zawodnika skazanego przez ogół na zapomnienie. Człowieka, który podejmował złe decyzje. Szkoda, że to takie rzadkie. Krzysztof Mrówka, Interia.pl