Obserwując to, co dzieje się na rynku transferowym postanowiłem poświęcić ten felieton byłemu już kapitanowi Górnika Zabrze Jerzemu Brzęczkowi. Intrygujący jest sposób, w jaki Górnik rozstał się z tym zawodnikiem. Teraz, kiedy zespół jest na ostrym zakręcie (ostatnie miejsce w tabeli), a przed nim jeszcze trudna runda rewanżowa, powinno się już teraz tworzyć silny monolit. Zamiast tego, kierownictwo i trenerzy klubu, rozstają się ze swym kapitanem. Pewnie ci pierwsi, na wniosek tych drugich. W ten sposób podziękowano zawodnikowi, który był "przywódcą i autorytetem dla wszystkich w klubie". Takie m.in. słowa można było przeczytać w oficjalnych komunikatach Górnika. Zastanawia mnie, co takiego się wydarzyło, że Jurek tym "przywódcą i autorytetem" w 13 kolejkach, które pozostały do rozegrania w tym sezonie, już być nie może. Czy to, że zdobył tylko jednego gola? Raczej nie, bo cały zespół zdobył ich tylko siedem! Może za dużo tego charakteru i silnego autorytetu było w szatni i nie wszyscy potrafili się z tym zmierzyć!? A może wiek (38 lat) odegrał tu decydującą rolę? Może również słabsza forma stanowiła powód odprawienia Brzęczka? To prawda, nie błyszczał, ale obiektywnie - byli na boisku słabsi od niego, nie wyłączając reprezentantów Polski, którzy teraz - wedle słów prezesa - mają wziąć na barki odpowiedzialność za wynik. Naprawdę sporo tych argumentów na "nie". A czy było coś na "tak"? Pamiętajmy, że kapitanem Brzęczek został wybrany przez zawodników, którzy go szanowali, cenili i słuchali. Nie tylko podczas meczów. Wydaje mi się, że szczególnie teraz Górnik potrzebuje piłkarzy, którzy od pierwszego gwizdka będą w stanie pójść w tzw. ogień, byle tylko zdobyć punkty tak bardzo potrzebne Górnikowi do utrzymania się w ekstraklasie. Takich zawodników, którzy są odporni na stres, i potrafiących jednocześnie zmobilizować zespół przed kolejnym meczem "o wszystko". Takich, którzy swoim spokojem, a jednocześnie charyzmą będą potrafili zarazić innych. Takich, którzy dobro zespołu przedkładają ponad własny interes. Takich, dla których priorytetem nie jest premia za mecz, nawet ta najwyższa. I takich, którzy będą wprowadzali nowych zawodników do "świątyni, jaką jest Górnik Zabrze". Tak mawiał śp. Bolek Niesyto, legendarny rzecznik prasowy klubu z al. Roosvelta. Jestem pewien, że właśnie teraz Górnik stracił kogoś takiego, kto był w stanie te wszystkie warunki spełnić i jeszcze wiele dla Zabrza zrobić. Grzegorz Mielcarski, ekspert Canal +