Rok temu, podczas luźnej rozmowy z decydentami klubu z Łazienkowskiej poruszyłem ten temat bowiem byłem zdumiony, że pozwalają odejść temu chłopakowi po sześciu latach, które spędził w legijnej akademii. Można więc powiedzieć, że został przez nią ukształtowany. Tyle że zabrakło pomysłu na dalszy rozwój 19-letniego wówczas napastnika, który chciał zrobić kolejny krok w karierze i zacząć grać regularnie w seniorskiej piłce na najwyższym krajowym poziomie. Tego Legia nie chciała mu zaoferować. Co ciekawe, w strukturach skautingowych klubu pracuje ojciec piłkarza, były napastnik Legii, Piotr Włodarczyk. Nie twierdzę, że Szymon miałby to miejsce w składzie dostać po znajomości czy dzięki rodzinnym koneksjom, ale historia (czyli transfer do Austrii) pokazuje, że chyba na nie zasługiwał. Bo jak wytłumaczyć, że w Górniku, który w ostatnich latach głównie walczy o ligowy byt, zmaga się z różnymi problemami natury finansowo-organizacyjnej, Włodarczyk potrafił się wybić i wypromować, a w Legii przekonali go, że nie ma na to szans? Bo rzekomo nie miał szans w rywalizacji z Tomasem Pekhartem i Carlitosem, Blażem Kramerem, Maciejem Rosołkiem czy Ernestem Muci. A przecież wiadomo było z góry, że ani na Czechu, ani tym bardziej na Hiszpanie Legia nie ma perspektyw zarobku. Pogoń podała cennik. Stawki jak na ćwierćfinał LKE. Musieli się wycofać Dariusz Dziekanowski: "Dlaczego Legia nie jest w stanie dobrze sprzedać przynajmniej jednego gracza w sezonie?" Trudno mi zrozumieć dlaczego w klubie, który chciałby utrzymywać się w jakimś stopniu z pieniędzy pozyskanych ze sprzedaży zawodników ukształtowanych we własnej akademii można popełnić taką gafę. Jak to jest, że Legia nie jest w stanie wypromować i dobrze sprzedać przynajmniej jednego piłkarza w sezonie? To jest po prostu kompromitacja! Ale widocznie oddawanie za darmo lub za grosze utalentowanych piłkarzy, to tradycja klubu z Łazienkowskiej. Klubu, za którym do dziś ciągnie się fama, że nie poznał się na talencie Roberta Lewandowskiego. Podobnie jak w przypadku Szymona Włodarczyka, widziano dla niego miejsce jedynie w drużynie młodzieżowej (grającej wówczas w lidze zwaną Młodą Ekstraklasą). Może dziś porównanie wydaje się mało adekwatne, ale ja bym się wcale nie zdziwił, gdyby za dwa czy trzy lata Włodarczyk odszedł ze Sturmu już za kilkakrotnie więcej. Święto matki boskiej pieniężnej. Klub spłaca zaległości Dziwna jest to polityka względem młodych piłkarzy. Zdumienie może budzić fakt, że odkąd trzy lata temu Legia z wielką pompą otworzyła nowoczesny ośrodek w Książenicach, nie potrafiła jeszcze sprzedać za dobre pieniądze żadnego z wychowanków. Najwyższym transferem w tym czasie było przejście Mateusza Wieteski do francuskiego Clermont za nieco ponad milion euro (mówi się o kwocie 1,3 mln), czyli nawet nie za połowę kwoty, którą dostał Górnik za Włodarczyka...