Tak, jak miałem wiele obiekcji wobec tego co z jednej strony mówili, a co potem robili dwaj poprzedni trenerzy kadry (Paulo Sousa i Czesław Michniewicz), tak przy Santosie jestem dziwnie spokojny, że będzie więcej konkretów na boisku, a mniej niepotrzebnych słów wypowiadanych jedynie "pod publiczkę". Efekty mało profesjonalnego postępowania niestety odbijają się dość długo, jak chociażby ciągnąca się (i mam nadzieję, że już zamknięta po czwartkowym wystąpieniu Roberta Lewandowskiego) sprawa premii. Efekciarskiego gadulstwa już nie ma, bo Portugalczyk nikomu nie stara się przypodobać chwytliwymi tekstami. Odpowiada krótko, konkretnie, na temat. I mam nadzieję, że będzie robił tak, jak zapowiada. Na konferencji prasowej, przy okazji ogłaszania nazwisk piłkarzy powołanych na marcowe spotkania powiedział, że nie bierze pod uwagę wieku zawodników, tylko to, co mogą dać drużynie. Piszę to między innymi w kontekście braku powołań dla Grzegorza Krychowiaka, Kamila Glika czy Kamila Grosickiego. Niektórzy wieszczą już koniec ich reprezentacyjnej kariery. Ja zaś jestem przekonany, że selekcjoner - tak jak mówi - nie zamyka dla nikogo drzwi. Każdy z tych trzech zawodników mógłby dać naszej kadrze jeszcze wiele wartości (w przypadku Glika jestem pewien, że da, gdy się już wyleczy), ale trzeba przyznać, że od jakiegoś czasu rzucała się w oczy grupa piłkarzy, co do motywacji których można było mieć pewne obiekcje. Czas pokaże, czy tę motywację jeszcze mają i wystarczy im determinacji, by zawalczyć o kontynuację reprezentacyjnej kariery... Jak to bywa w piłce, w miejsce jednych przychodzą inni i muszą dźwignąć ciężar gry drużyny. Robię sobie spore nadzieje, że w tych eliminacjach na pierwszy plan wyjdą ci, którzy do tej pory albo takiej szansy nie dostali, albo pozostawali w cieniu. W Katarze Piotr Zieliński dał w końcu sygnał (na przykład w meczu z Francją w 1/8 finału), że może być czołową postacią tej ekipy. Może Santosowi uda się wskrzesić dla kadry talent Karola Linnety’ego. Może swoją szansę, by być kluczowym graczem bloku defensywnego, wykorzysta Jakub Kiwior, a Sebastian Szymański będzie regularnie dawał więcej tej drużynie. Czekam na najbliższe spotkania z nadzieją, że wraz z początkiem kadencji nowego selekcjonera nie tylko zapomnimy o pozaboiskowych skandalach, które tak zniesmaczyły nam mundial, ale też drużyna zyska nowy sznyt. Zaczynamy eliminacje występem przeciwko Czechom w Pradze. Teoretycznie jest to najtrudniejszy mecz, bo gramy na wyjeździe z najgroźniejszym przeciwnikiem w grupie, ale uważam, że absolutnie nie ma się czego bać. Czesi nie są już tą samą drużyną, która kiedyś liczyła się w Europie. Świadczy o tym także ranking FIFA, w którym jesteśmy szesnaście pozycji wyżej (Polska 22. miejsce, Czechy 38.). Awans z tej grupy jest zatem nie tylko w naszym zasięgu, a wręcz jest aksjomatem.