Jest to sukces organizacyjny - udało się doprowadzić jesienną część rozgrywek do końca, bez większego chaosu, bez przekładania większej liczby meczów. A były momenty, kiedy wydawało się, że zaraz wszystko runie, trzeba będzie rezygnować z dalszych meczów, bo kluby nie będą miały kim grać. Udało się z tarapatów wyjść obronną ręką i miejmy nadzieję, że najgorsze mamy już za sobą. Organizacyjny sukces był w tych warunkach kluczowy, bo kolejne przerwy w rozgrywkach rozłożyłyby na łopatki wiele klubów, a nawet te najsilniejsze i najzamożniejsze odczułyby to niezwykle boleśnie. Nie mogliśmy sobie na to pozwolić i trzeba pochwalić tych, którzy do tego sukcesu się przyczynili, czyli władze spółki zarządzającej rozgrywkami oraz PZPN. Mówiąc obrazowo, klubów nie stać było na wybudowanie nowych dróg, autostrad, ale dzięki temu, że rozgrywki przetrwały, mogły połatać dziury w asfalcie. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź! Co do strony sportowej, tu niestety - zbyt wiele dobrego o obecnym sezonie nie da się powiedzieć. Liderem jest główny faworyt, czyli warszawska Legia, ale jej przewaga nad Rakowem i Pogonią jest minimalna. Znowu mamy do czynienia z sezonem, w którym tabela jest wypłaszczona. Nie zanosi się na to, żeby któraś z drużyn pierwszej trójki wiosną uciekła reszcie stawki. Legia - uwzględniając jej potencjał - wyścig z Rakowem i Pogonią powinna wygrać w cuglach. Z drużyn, które w ostatnich latach zgłaszały mistrzowskie aspiracje, najbliżej warszawskiej drużyny jest Jagiellonia (7. miejsce ze stratą 9 punktów), za nią dopiero jest Lechia i Lech. Sytuacja dla zespołu Czesława Michniewicza niby wymarzona. Niby, bo jest to kolejny sezon, w którym następuje równanie w dół. Jedna porażka zespołu z góry powoduje, że odżywają nadzieje tych, którzy są znacznie poniżej. Nie dziwię się zatem, że porażka ze Stalą Mielec tak bardzo popsuła humory przy Łazienkowskiej. Niestety, powoli zacierają się wspomnienia sezonów, w których mieliśmy 2-3 mocnych faworytów. Piszę "niestety", bo sporo już w piłce widziałem, przeżyłem i wiem, że takie niespodzianki absolutnie nie przekładają się na sukces w europejskich pucharach. Sukces, czyli awans do fazy grupowej. Jestem pod wrażeniem pracy Marka Papszuna w Rakowie, ale mam nieodparte wrażenie, że ten zespół jest jak samochód, w którym ktoś mocno i sztucznie podrasował moc silnika, ale za chwilę może się on rozpaść na części. Na razie pruje, bo za kierownicą siedzi dobry i rozsądny kierowca. Niestety pod maską (czyli pod względem zawodniczego potencjału) wygląda to nieciekawie. Tak zresztą było i z Piastem, czyli mistrzem w sezonie 2018/2019. Nie dość, że tam też kawał roboty wykonał kierowca, to jeszcze samochód rozsprzedano mu na części w trakcie jazdy (kwalifikacji). Ja serdecznie dziękuję za takie niespodzianki, bo Europa brutalnie weryfikuje siłę takich niespodziewanych mistrzów i wicemistrzów. A chodzi o to, żebyśmy przestali kisić się we własnym sosie i wyszli z piłką poza własne granice. Jak bardzo za tym tęsknimy świadczą chyba emocje, które wzbudzały występy Lecha - najpierw popadaliśmy w euforię po ładnych porażkach, ale pod koniec było już totalne rozczarowanie. Dlatego w te święta życzę wszystkim miłośnikom piłki przede wszystkim zdrowia oraz dużo spokoju, a emocji - tylko pozytywnych! Dariusz Dziekanowski Tego jeszcze nie widziałeś! Sprawdź nowy Serwis Sportowy Interii! Wejdź na sport.interia.pl! ------------------------------------------------ Samochód 20-lecia na 20-lecie Interii! ZAGŁOSUJ i wygraj 20 000 złotych - kliknij. Zapraszamy do udziału w 5. edycji plebiscytu MotoAs. Wyjątkowej, bo związanej z 20-leciem Interii. Z tej okazji przedstawiamy 20 modeli samochodów, które budzą emocje, zachwycają swoim wyglądem oraz osiągami. Imponujący rozwój technologii nierzadko wprawia w zdumienie, a legendarne modele wzbudzają sentyment. Bądź z nami! Oddaj głos i zdecyduj, który model jest prawdziwym MotoAsem!