Wielu polskich kibiców obserwowało to starcie przez pryzmat Roberta Lewandowskiego. Jego postawa jest pewnym symbolem nie tylko tego spotkania, ale ostatnich tygodni, czy nawet miesięcy. Mieliśmy więc błysk geniuszu, czy przepiękny gol, ale niewiele poza tym. Oczywiście w hiszpańskich mediach pojawiło się sporo krytyki pod adresem reprezentanta Polski, że był niewidoczny, znikał na długie momenty i nie dawał kolegom należytego wsparcia, Ale to jest narracja przeważnie rozczarowanych wynikiem dziennikarzy, którzy chcą zrzucić winę na konkretnych zawodników, potrzebują kozła ofiarnego. A że Lewy jest tym, z którym związane są największe nadzieje i który to zawodnik poprowadził drużynę do mistrzostwa w zeszłym sezonie, to najbardziej dostaje się właśnie jemu. Moim zdaniem problem jest znacznie szerszy. Być może Robert nie daje ostatnio drużynie tyle, co dawał pół roku temu, ale trzeba zauważyć, że on też nie dostaje należytego wsparcia. Rozpracowanie Barcelony jest dla trenera Realu dość proste, bo ekipa Xaviego stała się przewidywalna. Królewscy nie muszą nawet specjalnie skupiać się na tym, by Roberta Lewandowskiego odciąć od podań. Mogą po prostu grać swoją piłkę i mają pewność, że Barca im specjalnie w tym nie przeszkodzi. Ancelottiemu udało się to, co od wielu miesięcy próbuje trener Barcelony - stworzyć odpowiednią mieszankę młodości z doświadczeniem. Carlo Ancelotti znalazł złoty środek - mieszankę młodości i doświadczenia Nad taką miksturę pracuje też Pep Guardiola w Manchesterze City. I jest blisko ideału, co pokazał w niedzielę w rywalizacji z Newcastle United. Z jednej strony mieliśmy doskonałe występy 29-letniego Bernardo Silvy (gol na 1:0) i 32-letniego Kevina de Bruyne (gol i fantastyczna asysta), a z drugiej - zwycięskiego gola dla The Citizens strzelił w doliczonym czasie gry 20-letni Oscar Bobb. Co nie bez znaczenia i z pewnością cieszy zarówno wszystkich w klubie, jak również kibiców, młody Norweg jest już uznawany za wychowanka akademii klubu z Manchesteru (w 2019 roku został sprowadzony z Valerengi). Styl w jakim wykończył podanie de Bruyne świadczy o najwyższym kunszcie. Nic dziwnego, że menedżer The Citizens tryskał humorem opowiadając o młodych zawodnikach. - Nie wiem co z nimi jest, że wchodzą do drużyny i w ogóle nie czują presji. Zobaczcie na Rico (Lewisa), Phila (Phodena), teraz pomógł nam Oscar. To jest niezwykle ważne dla klubu, żeby wprowadzać zawodników z akademii". Warto przy tym zwrócić uwagę, że w ekipie City zabrakło tego dnia (w meczu z tak wymagającym rywalem) Erlinga Haalanda, na ławce przesiedział Jack Grealish, a de Bruyne wszedł z ławki dopiero nieco ponad 20 minut przed końcem. Taki komfort w wyborze, to marzenie wielu czołowych klubów nie tylko w Anglii, ale też całej Europie. Tym bardziej jest to istotne i warte podkreślenia, gdyż właścicieli Manchesteru City stać przecież na sprowadzenie do klubu niemal każdego piłkarza...