Losy czwartkowych meczów pokazują też jedną ważną rzecz: jak kluczowe jest odpowiednie nastawienie do meczu. Trener Kosta Runjaić przed spotkaniem z AZ Alkmaar nie musiał się specjalnie wysilać z jakąś motywacyjną przemową w szatni. Okoliczności tego spotkania - a zwłaszcza to, co się wydarzyło w Holandii, czyli jak potraktowano kibiców, piłkarzy, a nawet właściciela klubu Dariusza Mioduskiego zrobiły całą robotę. Trzeba było uważać jedynie na to, żeby nie przemotywować zawodników. Byłem przekonany, że w czwartkowy wieczór piłkarze wyjdą na boisko przy Łazienkowskiej zdeterminowani. Wiedziałem, że nie będą chcieli bronić tylko remisu, który dawał im awans, ale zechcą skończyć rywalizację w grupie z tak zwanym przytupem. I tak się stało. Oczywiście nie można nie podkreślić też roli, jaką w wygranej odegrał kapitan zespołu, czyli Josue. Dzięki jego dwóm świetnym asystom gole strzelili - o ironio! - dwaj piłkarze, którzy moim zdaniem (o czym pisałem przed meczem) nie podnoszą poziomu drużyny, czyli Yuri Ribeiro i Blaz Kramer. Co do Josue, to Portugalczyk jest też ostatnio trochę symbolem tego, co się dzieje z Legią na dwóch frontach, czyli w pucharach i krajowych rozgrywkach - zespół i zawodnik pokazują dwie twarze. Jedną wyjściową, czyli taką jak w czwartek, drugą domową, jak choćby w meczu z ŁKS. Mam nadzieję i głęboko w to wierzę, że ten awans pozytywnie nakręci drużynę także w walce o mistrzostwo kraju. I że wiosną oglądać będziemy jedną, tę piękniejszą twarz drużyny, która wróci z pełną mocą do ligowej rywalizacji ! Co za wyróżnienie dla piłkarza Legii. Teraz wszystko zależy od kibiców Raków przegrał, bo chyba niestety trochę się przeliczył. Podejrzewam, że w Częstochowie wszyscy spodziewali się tego, że Atalanta wystawi w czwartkowym meczu głównie zmienników, a dzięki temu ekipę Dawida Szwargi czekać będzie łatwiejsze zadanie, że dobry rezultat przyjdzie sam, bez większego wysiłku. Niestety, jak okazało się, to właśnie takie podejście zgubiło ten zespół. Po prostu piłkarze Rakowa nie byli przygotowani na to, że nastolatkowie z Bergamo będą się prezentować nie gorzej niż ci teoretycznie podstawowi zawodnicy. Efekt był taki, że mistrzowie Polski niby chcieli atakować, ale robili to chaotycznie, bez przekonania. Za to po drugiej stronie boiska niemal każda akcja rywali kończyła się albo groźnym strzałem, albo po prostu golem. Szkoda. Ten wynik jest sporą rysą na dotychczasowej pracy trenera Szwargi. Trzeba docenić sukces, jakim była awans do fazy grupowej Ligi Europy, ale niestety w tym ważnym momencie zabrakło mądrości w grze drużyny, doświadczenia i nieco wyrachowania. Raków potknął się przez naiwność. I tak jak liczę, że sukces podziała pozytywnie na Legią, tak obawiam się, że w przypadku Rakowa przegrana z Atalantą może się odbić czkawką w krajowych rozgrywkach...