Miejscowy stadion - według obowiązujących przepisów - jest za mały, bo znajduje się na nim tylko dwa tysiące krzesełek (licencyjne minimum to 4500 miejsc). Opcja gry na obiekcie Wisły Kraków wydaje się nierealna (protesty kibiców) i bezsensowna, bo po co wynajmować 30-tysięczny stadion, skoro miałoby się na nim pojawiać tysiąc kibiców? Mamy więc do czynienia z pewnym absurdem. Drużyna Tomasza Tułacza sportowo wywalczyła awans, pokonała nie byle kogo, bo między innymi faworyzowaną Wisłę Kraków, ale problemem są kwestie formalne. Drużyna nie ma prężnego sponsora, więc budowa czy też rozbudowa stadionu musiałaby zostać sfinansowana zapewne przez miasto. Na to się jednak raczej nie zanosi, na pewno nie w najbliższym czasie. Nie do końca też wiadomo, czy jest sens czynić długofalowe plany i stawiać bądź rozbudowywać stadion, bo może za rok drużyna powróci do pierwszej ligi. We wniosku licencyjnym jako obiekt do rozgrywania meczów w roli gospodarza Puszcza zgłosiła stadion Wisły, bo na swój nie dostałaby pozwolenia. Rozumiem, że są pewne warunki brzegowe, których dotrzymanie nie podlega dyskusji ani negocjacjom, ale też wydaje mi się, że w przyznawaniu licencji w niektórych obszarach przydałaby się pewna elastyczność. Nie powinno być kompromisu, jeśli chodzi o kwestię tego, czy klub stać na grę w Ekstraklasie, czyli czy nie ma zaległości finansowych i ma środki na bieżącą działalność. Ale jeśli chodzi o wymagania co do liczby krzesełek - niewątpliwie przydałoby się tutaj tolerancja. No bo co z tego, że taki Śląsk Wrocław gra na wybudowanym na EURO 2012 i mogącym pomieścić 40-tysięcy widzów obiekcie, skoro frekwencja oscylowała w granicach 10 tysięcy. A to i tak nieźle, bo znacznie gorzej było w Gdańsku, gdzie średnia na meczach Lechii z zeszłego sezonu, to nieco ponad 6700 widzów. Owszem, przyzwoitość wymagałaby, żeby obiekty w Ekstraklasie mogły pomieścić te 10 tysięcy kibiców, ale w ubiegłym sezonie w czterech klubach (Wisła Płock, Piast Gliwice, Radomiak i Warta) średnia frekwencja wyniosła poniżej minimum licencyjnego. Czy nie lepiej byłoby, gdyby na każdym domowym meczu w Niepołomicach przyszedł komplet, czyli 2000 fanów a nie kilkaset osób na obiekcie Wisły? I ponadto nie byliby narażeni na ewentualne ataki ze strony sfrustrowanych fanów Wisły - sympatyków pokonanej drużyny. Podobno pojemność, to nie jedyny problem. Innym jest brak warunków na przeprowadzanie transmisji telewizyjnych. Nie rozumiem tego tym bardziej, bowiem skoro można było transmitować mecze tej drużyny na zapleczu Ekstraklasy czy w Pucharze Polski w jednej stacji, to dlaczego nie można w innej? Wydaje mi się, że w tym przypadku również przydałaby się większy margines tolerancji. Zwłaszcza, jak wspomniałem wcześniej, skoro klub spełnia podstawowe wymogi finansowe, to dajmy czas, żeby przygotował się w innych kwestiach, dajmy mu się być może rozwinąć. A przy okazji pozwólmy lokalnej społeczności cieszyć grą w najwyższej klasie rozgrywkowej. Może z tej Puszczy wyrośnie dżungla pełna drapieżnych zawodników...?