Po pierwszym meczu z Florą Tallinn można co najwyżej podzielić się ogólnymi wrażeniami. Aczkolwiek widoczne jest to, że nowy szkoleniowiec prawdopodobnie będzie chciał odejść od stylu, który prezentowała ta drużyna za jego poprzednika, czyli ofensywnej gry, w której na pierwszy plan wybijała się determinacja, bardzo kontaktowa gra. W zasadzie na tym Marek Papszun zbudował sukces tej ekipy - Raków w meczach z teoretycznie silniejszymi rywalami niwelował ich przewagę tym, że walczył od pierwszej do ostatniej minuty. Przeciwko Florze Raków chciał grać futbol bardziej wyrachowany, schematyczny, było sporo podań wszerz boiska. W pierwszej połowie wyglądało to kiepsko, mecz był nudny, a mistrz Polski był bardzo czytelny dla ekipy z Estonii. Nietypowy transfer mistrza Polski. Tego nazwiska nikt głośno nie wymieniał Wciąż czekamy na spektakularne transfery Na plus trzeba zapisać to, że trener zareagował w przerwie i w drugiej połowie tempo rozgrywania akcji wzrosło. Pod nieobecność kontuzjowanego Ivi Lopeza na przyzwoitym poziomie zagrał nowy nabytek Rakowa John Yeboah. To on wniósł do gry ekipy z Częstochowy pierwiastek kreatywności, nieprzewidywalności, bez których gra oparta na ataku pozycyjnym jest bardzo trudna. Nie wiem czy aktualny potencjał Rakowa pozwala być zespołem, który chce prowadzić grę w taki sposób. Nie wiem też czy rzeczywiście taką wizję rozwoju drużyny ma trener Szwarga. Być może nieco więcej pokaże nam sobotni mecz. Na pewno to spotkanie można potraktować jako pokaz siły dwóch czołowych drużyn - na co , nie ukrywam, liczymy. Warto dodać, że, wciąż czekamy na jakieś spektakularne transfery, zarówno w Rakowie, jak i w Legii. Zwłaszcza strony wicemistrza Polski należałoby spodziewać się więcej i oczekiwać w tym sezonie stabilizacji, wzmocnień i ataku na trofea. Nie mogło być inaczej. Znamy sędziego meczu o Superpuchar Polski Tydzień temu poruszyłem w tym miejscu temat sprzedaży przez Górnik Zabrze Szymona Włodarczyka. Przypomnijmy, po roku od odejścia z Legii (za darmo) i sezonie spędzonym w Zabrzu, Górnik zarobił na 20-letnim napastniku 3 mln euro (które wyłożył Sturm). I to wystawia nie najlepsze świadectwo działowi sportowemu warszawskiego klubu. Bo Włodarczyk, to nie jedyny piłkarz niechciany w Legii, a na którym następny klub zarobił solidne pieniądze. Pół roku przed Włodarczykiem pozwolono odejść (także za darmo) z rezerw warszawskiej drużyny Łukaszowi Łakomemu. Teraz Zagłębie Lubin sprzedało do Young Boys Berno za 1,4 mln euro. Warto dodać, że dzięki temu 22-letni pomocnik będzie miał szansę powalczyć z mistrzem Szwajcarii o Ligę Mistrzów. Owszem, jakieś "drobne" zostaną przelane na konto Legii z tytułu ekwiwalentu, ale jeśli akademia warszawskiego klubu ma się utrzymywać z ekwiwalentów, to nie wróżę jej świetlanej przyszłości. I teraz, za każdym razem, gdy czytam, że tejże akademii odchodzi kolejny zawodnik - czy to Kacper Potulski (do FSV Mainz), czy Antoni Klukowski (Pogoń Szczecin), to mam przeczucie, że za rok czy dwa nowe kluby będą miały z nich pożytek - najpierw z występów, a potem z tytułu transferu do lepszego klubu.