Obecny trener młodzieżowej reprezentacji Polski na pytanie o to dlaczego polscy trenerzy nie pracują w zagranicznych klubach, odpowiedział: "Bo my nie zostaliśmy za granicą i tam nie mieszkamy". W dość mocnych słowach odniósł się też do krytykujących polskich trenerów. "Dziwię się, że Polska jest tak krytykowana, jeżeli chodzi o myśl szkoleniową. Z nas robi się debili, powiem brzydko" - mówił ma łamach portalu goal.pl. Dariusz Dziekanowski: Chciałbym doczekać chwili, w której polski szkoleniowiec wypłynie na szersze wody Od wielu lat podkreślam, że chciałbym doczekać chwili, w której polski szkoleniowiec wypłynie na szersze wody, zostanie zauważony i zatrudniony przez jakiś jeśli nie topowy, to przynajmniej średniej klasy europejski klub. Liczę, że uda się to Markowi Papszunowi, który zdecydowanie wyróżnia się na krajowym podwórku. Uważam też, że następcą Czesława Michniewicza powinien zostać Polak. Proponuję nawet konkretne nazwisko: Jana Urbana. Dlatego, że na tle innych polskich trenerów wyróżnia się nie tylko osobowością, ale też ma też zagraniczne doświadczenie zarówno piłkarskie i szkoleniowe. On jest tym, który za granicą został i prawdopodobnie ma nieco inne spojrzenie na wiele spraw, a także bardziej otwarty umysł. W przeciwieństwie między innymi do Michała Probierza, który na naszym krajowym podwórku wyróżnia się od czasu do czasu głównie dość niewybrednymi wypowiedziami. Tak, jak zrobił to ostatnio. I tego typu stwierdzenia są właśnie przykładem polskiej szkoły, aczkolwiek z tej jej brzydszej strony, pokazujące przyzwyczajenia i przywiązania do pewnych schematów myślenia. Przypomnę tylko, że obecny szkoleniowiec kadry U-21 jest autorem głośnego i niestety popularnego powiedzenia, że europejskie puchary, to dla polskich drużyn "pocałunek śmierci". Trudno jest mi przyklasnąć, kiedy słyszę, że trener o takim podejściu jest w gronie kandydatów rozważanych do objęcia tej najważniejszej funkcji. Pamiętamy jak budował swoje drużyny, choćby Cracovię, w której bywało, że nie wystawiał ani jednego polskiego piłkarza. I generalnie postawę Michała Probierza w wielu sprawach można ująć w ten sposób: jestem tu gdzie jestem, jest jak jest, nie da się z tym wiele zrobić, bo przecież nie ma pieniędzy, na nic nas nie stać, przestańmy więc o czymkolwiek marzyć, musimy tylko walczyć o przetrwanie, ale wcale nie jesteśmy gorsi od Kloppa czy Guardioli. Nie dziwię się jednak, że Michał Probierz jest wskazywany na liście kandydatur do objęcia stanowiska selekcjonera reprezentacji, bowiem nasza piłkarska federacja pomimo, że ma pieniądze i być może stać by ją było na trenera z wysokiej półki, ale niestety - nie jest na to gotowa mentalnie. Nie jest otwarta na nikogo, kto myśli trochę inaczej, niesztampowo. Tak samo, jak nie była gotowa 15 lat temu na Leo Beenhakkera. Różnica jest taka, że wtedy takie podejście do piłki, jakie miał Holender było szokiem również dla ówczesnych piłkarzy. Jednak przyjęli je i dla wielu była to bardzo dobra lekcja. Dziś większość zawodników kadry ma codzienny kontakt z nowoczesną myślą szkoleniową i szokiem kulturowym może być dla nich takie podejście, jakie zostało zaprezentowane podczas MŚ w Katarze. Jeżeli Cezary Kulesza postawiłby na zagranicznego selekcjonera, wówczas szok przeżywaliby zawodnicy wywodzący się z kadry U-21, a także ich trener, który siłą rzeczy musiałby współpracować z nowym selekcjonerem...