Jeśli chodzi o blaski, to bardziej pasuje mi określenie przebłyski. Cienie to zaś bardziej czarne chmury, które wiszą nad polską piłką. Zacznijmy od pozytywów... Przebłyski 1. Awans dwóch polskich klubów - Rakowa Częstochowa i Legii do fazy grupowej pucharów (Ligi Europy w przypadku Rakowa i Ligi Konferencji w przypadku Legii). Legii należy się dodatkowa pochwała za wyjście z wymagającej grupy. Aczkolwiek coś, co powinno być normą, staje się wręcz wydarzeniem historycznym. 2. Prowadzenie Śląska i pozycja wicelidera Jagiellonii w Ekstraklasie. W przypadku tej pierwszej drużyny szacunek należy się dla trenera Jacka Magiery, który udowadnia, że jest jednym z czołowych polskich trenerów. Jak obie drużyny będą spisywały się wiosną? To ogromna zagadka. Życzę im jak najlepiej, ale trudno mi sobie wyobrazić, że te zespoły mogłyby dać więcej emocji i radości w kwalifikacjach europejskich pucharów, ile w tym sezonie dały Raków i Legia. 3. Sukcesy Macieja Skorży w Japonii. Wygrana Azjatyckiej Ligi Mistrzów z ekipą Urawa Red Diamonds, to osiągnięcie, które przez najbliższe lata trudno będzie któremukolwiek z polskich trenerów przebić. Nic dziwnego, że byłemu szkoleniowcowi Lecha nie spieszno do powrotu do pracy z którąś z polskich drużyn. 4. Postawa Josue. Nic tak nie przyciąga kibiców na trybuny, jak wyniki i gwiazdy. Portugalczyk miał sporo dobrych momentów, zachwycał cudownymi zagraniami, ale potrafił też przechodzić obok meczów, chowając się przy linii bocznej boiska. Kapitan Legii idealnie wpisuje się więc do kategorii "przebłyski". Kibice warszawskiej drużyny mogą się cieszyć, że mają namiastkę gwiazdy. Czarne chmury 1. Jeśli Legia i Raków zasłużyły na wyróżnienie za awans do europejskich pucharów, to jednocześnie rozczarowują postawą w Ekstraklasie. Do tego grona trzeba dołączyć też (a może przede wszystkim) Lecha Poznań, który nie dość, że pod wodzą Johna van den Broma przez kwalifikacje nie przebrnął, to jeszcze słabo spisuje się w rodzimej lidze. Nic dziwnego, że na święta dostał "prezent" w postaci dymisji. 2. Za pracę w Śląsku pochwaliłem Jacka Magierę, wyróżniłem też Macieja Skorżę, więc po przeciwnej stronie umieszczam Czesława Michniewicza. Jego antyfutbol okazał się mało przekonywujący i skuteczny, więc nie zyskał szacunku nawet w lidze Arabii Saudyjskiej. Po jego pracy z reprezentacją został niesmak związany ze stylem, cieniem położyła się też afera premiowa. Na Półwyspie Arabskim Michniewicz miał finansowy komfort (przynajmniej osobisty), ale znowu okazało się, że król jest nagi. 3. Skoro jesteśmy przy trenerach, na pewno ogromną stratą było - mam nadzieję, że jedynie tymczasowe - odejście z zawodu Marka Papszuna. Mam też wrażenie, że były trener Rakowa nie wykorzystał momentu, by zrobić krok naprzód, którym byłoby przejście do jakiegoś zagranicznego klubu. Uważam, że w jego karierze nie jest to moment, by znikać z rynku. 4. Trudno zapomnieć też o aferach, które wstrząsnęły w minionym roku PZPN-em. Nie warto ich wszystkich po raz kolejny przypominać, ale niestety prezes Cezary Kulesza i jego trupa robią dużo, by sprowadzić nasz reprezentacyjny futbol do poziomu... Mołdawii. 5. Na osobne "wyróżnienie" zasłużył selekcjoner Michał Probierz. Niewykorzystanie szansy na bezpośredni awans, która pojawiła się po skromnej wygranej z Wyspami Owczymi, idzie na jego konto. I nie o same wyniki chodzi, ale mam nieodparte wrażenie, że kadra pod jego wodzą nie ma perspektyw na wyjście z dołka. Jaki pan, taki kram... 6. Ostatnia kwestia, to postawa czołowych reprezentantów w klubach. Chodzi o Roberta Lewandowskiego, Piotra Zielińskiego i Jakuba Kiwiora. Ten pierwszy wyraźnie przechodzi kryzys i w Barcelonie mówi się tylko o tym jak oszczędzić inwestowane w niego pieniądze z tytułu wysokiego kontraktu. W przypadku Piotra Zielińskiego - niby chcą go zatrzymać w Napoli, ale oferowane warunki są dla niego nie do zaakceptowania. Z kolei Jakub Kiwior nie wykorzystał ogromnej szansy, by przekonać do siebie trenera Arsenalu Mikela Artetę, wychodzi na boisko tylko na ogony i zdaje się, że szansy na regularną grę będzie musiał szukać poza Londynem. Składając wszystkich fanom piłki najlepsze życzenia na 2024 rok, mam nadzieję, że przyszłoroczne podsumowanie będzie miało inne proporcje - czego sobie i wszystkim kibicom serdecznie życzę!