Problemem dla serii gier FIFA jest fakt, że w konsekwencji tych wydarzeń, straci ona prawa do nazw drużyn oraz zawodników. Prawdopodobnie spowoduje to sytuację, w której dojdzie do gigantycznej licytacji o uprawnienia wizerunkowe pomiędzy Electronic Arts, deweloperem gry, oraz Konami, twórcami konkurencyjnego PES-a. Do tej pory były już przypadki, w których kluby decydowały się na współpracę z Japończykami kosztem tradycyjnego porozumienia z EA - przykładem jest tu Juventus - ale nigdy na taką skalę. Seria gier FIFA, o którą toczy się rozgrywka, nigdy nie była czołowym tytułem e-sportowym. Dość powiedzieć, że rekordowy pod względem oglądalności turniej EA Sports FIFA 21 Challenge przyciągnął przez ekrany średnią widownię wynoszącą 254 tysięcy oglądających. Nijak ma się to do niemal 4 milionów oglądających, których zgromadził półfinał ubiegłorocznych mistrzostwa świata w grze League of Legends. Obecne zmiany w FIFIE nie wpłyną na samą rywalizację, ale na zainteresowanie nią - owszem. Biorąc pod uwagę fakt, że był to i tak dość niszowy e-sport, może to oznaczać duże problemy dla tytułu pod względem oglądalności. FIFA ma znaczenie? A to byłoby kiepską informacją dla e-sportu w ogóle. Wirtualne zmagania pomiędzy najlepszymi piłkarzami świata są chętnie oglądane przede wszystkim przez widownię, która na co dzień interesuje się raczej sportową rywalizacją i ma nieduży udział w tworzeniu społeczności e-sportowej. FIFA pomaga nowemu zjawisku docierać do szerszej widowni i dlatego ma spore znaczenie jako pomost pomiędzy e-sportem a sportem tradycyjnym. Tym bardziej, że to przyciąga inwestycje ze strony klubów sportowych, których szyldy coraz częściej widnieją nie tylko na koszulkach zawodników FIFY, ale pojawiają się również w innych grach. I tak w LoL-u możemy oglądać barwy FC Schalke 04, Realu Betis, PSV Eidhoven, a w CS:GO Santosu czy Besiktasu. W Polsce ewenementem jest na ten moment Wisła Kraków, która posiada dywizję w grze CS:GO, choć były też próby szerszego zaangażowania w wykonaniu Piasta Gliwice czy Wisły Płock. Na ten moment próżno szukać jednak inwestycji na dużą skalę w wykonaniu tych największych. Większość klubów, za wyjątkiem Realu Madryt, Barcelony i Juventusu, posiada oczywiście swoje dywizje FIFA, które rywalizują w wirtualnych odpowiednikach Premier League, Serie A czy Primera Division. Jednak wśród nich jedynymi zawodnikami, którzy odnoszą sukcesy na większą skalę są Shaun "Shelzz" Springette i Ryan "Ryan" Pessoa z Manchesteru City, którzy regularnie rywalizują w e-klubowych mistrzostwach świata. Niewykluczone, że w obecnej sytuacji obydwaj będą musieli poszukać sobie nowych barw. Ciężko bowiem wyobrazić sobie sytuację, w której jako zawodnicy City rywalizują w grze, która... nie posiada praw do wizerunku ich klubu. Rafał "RaFeL" Fiodorow