Celem z pewnością jest awans z grupy D, ale na pewno nie należy lekceważyć rywali. Wylosowana przez Polaków grupa jest bowiem prawdopodobnie najsilniejszym zestawieniem spośród wszystkich czterech, które będziemy mieli okazję oglądać. Grupa D Najtrudniejszym rywalem bez wątpienia będzie G2 Arctic z Bartłomiejem "Fresskowym" Przewoźnikiem na środkowej alei. Hiszpańska formacja zakończyła zmagania w rodzimej lidze dopiero na trzecim miejscu, w półfinale dając się zdominować Cream Realowi Betis. Nie budzi to może ogromnego respektu, zważywszy na to, że rywalizacja w tamtejszym LVP w ostatnim czasie wyraźnie osłabła. Nie należy jednak zapominać, że ekipa G2 Arctic zmagania w sezonie zasadniczym rozgrywek zakończyła na pierwszym miejscu i prezentowała się naprawdę solidnie. Dlatego to właśnie z hiszpańską formacją IHG powinno stoczyć bój o pierwszą pozycję, bardzo ważną w kontekście rozstawienia w etapie play-off. A biorąc pod uwagę to, jak dobrze pod koniec sezonu Ultraligi wyglądało Illuminar Gaming, są na to duże szanse. Patrząc na to, jak prezentują się pozostałe grupy, niekoniecznie pozwoli to uniknąć silnego rywala w decydującym starciu, ale na pewno zmniejszy prawdopodobieństwo trafienia na taki zespół. Sam awans z grupy może wydawać się formalnością, ale przeciwnicy na pewno nie poddadzą się bez walki. Oprócz silnych Hiszpanów na IHG czekają także pojedynki z holenderskim PSV i portugalskim White Dragons. Dla obydwu organizacji będzie to debiut na European Masters, ale w ich składach nie brakuje doświadczonych zawodników. PSV trafiło na turniej po bardzo ciekawym sezonie w Holandii. Tamtejsze rozgrywki ze splitu na split robią postęp, a przy odrobinie szczęścia tamtejsze Defuse Kids już na wiosnę 2020 potrafiło awansować do turnieju głównego. Teraz o podobny wyczyn postara się kolejna interesująca piątka z ogranymi w silniejszych ligach Kruimelem i Anthraxem na czele. Z kolei Portugalczycy to doświadczony zespół składający się z zawodników, którzy w swoich karierach grali już poza granicami kraju (dżungler LeChase chociażby w Turcji, strzelec AlternativeX w Brazylii, a toplaner Aziado w Hiszpanii). "White Dragons to portugalscy weterani, którzy wrócili do grania ze sobą po dłuższym czasie" - tłumaczy Tomasz "Eścik" Skwarczyński, który jako midlaner EGN Esports miał okazję mierzyć się z nimi w lidze portugalskiej. "Są silną drużyną, ale nie powinni mieć większych szans z IHG. Wydaje mi się, że mogą wyjść z grupy z drugiego miejsca, pytanie tylko, czy potem uda im się wygrać, żeby wejść do głównej fazy turnieju?" W tym sezonie White Dragons zupełnie zdominowali rozgrywki w swojej ojczyźnie, nie dając rywalom najmniejszych złudzeń, kto jest najsilniejszą ekipą w stawce. Bo jak inaczej traktować wynik 13-1 w fazie zasadniczej oraz fakt, że w całych play-offach nie oddali nawet mapy? Teraz mają apetyt na międzynarodowy sukces i trzeba będzie szybko go ostudzić. Grupa A Zdecydowanym faworytem grupy A jest z kolei FC Schalke 04 Evolution. Trzecia drużyna z nadal silnej niemieckiej ligi ma w swoim składzie takich graczy jak toplaner Yoppa czy specyficzny dżungler Obsess i powinna zdominować zmagania w tym zestawieniu. A to przez brak bardzo poważnych konkurentów. Walkę z niemiecką formacją na pewno chciałoby podjąć włoskie Mkers z polskim midlanerem, Arturem "Zwyroo" Trojanem, ale będzie o to dość trudno. Tym bardziej, że Włosi (a w sumie to jeden, support Click) powinni patrzeć się też za siebie. Czeska eSuba, która na wiosnę 2020 awansowała do turnieju głównego, znów musiała jednak pozbyć się swoich najbardziej utalentowanych zawodników i w tym sezonie nie jest może już tak dominującą siłą na czeskiej scenie jak dotychczas. Na pewno chciałaby jednak powalczyć o awans z drugiego miejsca. Trochę zamieszania w grupie może wprowadzić też bałtyckie Method2Madness. Trenerem ekipy jest mający przeszłość w EU LCS Phaxi, który wcześniej bardzo przyzwoicie radził sobie w roli szkoleniowca w bałkańskiej Crvenie Zveździe. W swoim składzie formacja ma także weteranów Godbro i Toastera, którzy co prawda odcinają już kupony od lepszych czasów, ale w formacie Bo1 na pewno stać ich na jakąś niespodziankę, która może wprowadzić w grupie trochę dodatkowego chaosu. Grupa B Najciężej wskazać faworyta w grupie B, w której brakuje zespołów z czołowych europejskich lig. Wydaje się, że największe szanse na zwycięstwo ma tutaj interesujące Z10 Shark z ligi bałkańskiej. W składzie tej ekipy znajdziemy doświadczonego Nikolę (kiedyś strzelec, dzisiaj support), utalentowanego Kaylema czy zawodników o wyrobionych na bałkańskiej scenie nickach. "Z10 to dobry zespół oparty na bardzo solidnych fundamentach w postaci dżunglera i supporta, którzy mają mnóstwo doświadczenia z różnych regionów m.in. z Turcji czy Brazylii" - opowiada Kacper "Nahovsky" Merski, trener zespołu SAIM SE SuppUp, który wygrał z Z10 w finale bałkańskich rozgrywek. "Trzeba przyznać, że ich skład został zbudowany bardzo mądrze i była to dość duża inwestycja, włącznie z gaming housem w Serbii, której celem było zdobycie pierwszego miejsca. Warto wspomnieć też o ich trenerze, Emi, który ma na swoim koncie takie osiągnięcia jak wygranie hiszpańskiej ligi czy tamtejszego Iberian Cupa. W trakcie splitu mieli swoje problemy, a część z nich poskutkowała nawet wymianą midlanera, ale mimo wszystko, jak na standardy EBL, okazali się bardzo mocną ekipą. Patrząc na rozkład sił w fazie play-in, myślę, że mają całkiem spore szanse na wygranie swojej grupy, a nawet na awans do głównej fazy turnieju." Faktycznie los w fazie grupowej był dla bałkańskiej formacji naprawdę łaskawy. Wśród przeciwników Z10 znajdziemy bowiem greckie Gamespace MCE, zasłużone na portugalskiej scenie, choć obecnie nieprzekonujące For The Win czy KV Mechelen, które po udanym sezonie zluzowało Sector One w roli etatowego reprezentanta belgijskich rozrywek. "Z tego, co widziałem, KV Mechelen ma wymarzoną grupę, łatwiejszej nie mogli dostać" - uważa Kamil "xCharm" Linchard, który jako zawodnik 4Elements Esports rywalizował z tą formacją w rozgrywkach ligi belgijskiej. "Jednak według mnie i tak będą mieli na tym turnieju dość ciężko i nie daję im żadnych szans na awans do turnieju głównego. Mają dosyć przewidywalne drafty, bo strzelec Slyver z reguły decyduje się na magów, a support Bardo najczęściej wybiera Pyke’a lub Barda i już po trzecim poziomie zupełnie schodzi z linii, zostawiając swojego ADC w sytuacji 1v2. Ta drużyna dużo "cheesuje" i lepsze zespoły na pewno wykorzystają to w drafcie. W dodatku poziom ligi belgijskiej nie jest najwyższy i sądzę, że na EU Masters czeka ich swego rodzaju spotkanie z rzeczywistością" - kończy wspierający. "Myślę, że FTW też jest bardzo przeciętne" - twierdzi z kolei Eścik. "Jest jakaś szansa, że wyjdą z grupy, bo trafili na bardzo łatwych przeciwników, ale wydaje mi się, że i tak raczej skończą na trzecim lub czwartym miejscu." Ostatecznie żadna z tych ekip nie budzi więc szczególnego respektu, co zapowiada interesującą batalię o awans do etapu play-off. A w takich sytuacjach nie warto lekceważyć greckiego Gamespace MCE, bo zespoły z tego regionu do tej pory zwykle zaskakująco dobrze radziły sobie w European Masters, niemal zawsze przewyższając oczekiwania. Grupa C W ciemno natomiast można wskazać dwie najsilniejsze drużyny w grupie C. Są nimi Fnatic Rising z ligi brytyjsko-nordyckiej oraz Vitality.Bee reprezentujące francuskie rozgrywki. To zapowiada nam arcyciekawy pojedynek polskich trenerów: Pawła "Delorda" Szabli (Fnatic Rising) oraz Mateusza "Tasza" Borkowskiego (Vitality. Bee). W jakiej kolejności jednak obydwie drużyny skończą rywalizację w grupie? Ciężko powiedzieć. Na pewno dysponujące silnym składem Fnatic Rising ma za sobą nie do końca udany okres, w którym nie potrafiło rzucić wyzwania BT Excel, ale dość sprawnie poradziło sobie z resztą rywali w lidze. Z kolei Vitality.Bee z toplanerem Miłoszem "Ravenem" Domagalskim skończyło rywalizację we Francji na trzeciej pozycji, ale tamtejsze rozgrywki były w tym sezonie niesamowicie mocno obsadzone i sama drużyna na pewno zasłużyła na pochwały, zostawiając w pokonanym polu chociażby Team BDS. Pozostałe ekipy raczej nie wmieszają się w tę walkę, chociaż na pewno inne plany ma Damian "Wysek" Adamczyk, który niewątpliwie chciałby sprawić niespodziankę wraz z czeskim Sinners. Podobnie jak Szymon "Kanna" Kawęcki, czyli dżungler bałtyckiej Goskilli. Będzie im o to jednak bardzo, bardzo trudno. Początek rywalizacji już dzisiaj o godzinie 16.30. Zespoły rywalizujące w fazie play-in czeka prawdziwy maraton, bowiem na inaugurację każdą z nich rozegra po trzy mecze, mierząc się ze wszystkimi grupowymi rywalami. Kolejnego dnia zostaną rozegrane rewanże, które ostatecznie wyłonią osiem najlepszych ekip. Te zmierzą się ze sobą w bezpośrednich pojedynkach o awans, a czterej zwycięzcy uzupełnią stawkę podczas turnieju głównego. Rafał "RaFeL" Fiodorow