Występujące tu drużyny w historii bezpośrednich pojedynków spotkały się ze sobą 65 razy. Zespół FC Kopenhaga wygrał aż 33 razy, zremisował 12, a przegrał tylko 20. Piłkarze obu drużyn potrzebowali dużo czasu, by się rozruszać. Senna atmosfera panowała przez większą część pierwszej połowy. Nikt nie mógł się spodziewać, że prawdziwe emocje jeszcze nadejdą. Dopiero w drugim kwadransie coś zaczęło się dziać na boisku. Sędzia wręczył żółte kartki zawodnikom FC Kopenhaga: Viktorowi Fischerowi w 27. i Pierosowi Soteriou w 35. minucie. Na tym zakończyła się pierwsza połowa spotkania. Obie drużyny schodziły na przerwę przy bezbramkowym wyniku. Na drugą połowę zespół Midtjyllandu wyszedł w zmienionym składzie, za Alexandra Scholza wszedł Rasmus Nicolaisen. W 61. minucie za Mikaela Andersona wszedł Gustav Isaksen. W 71. minucie w drużynie FC Kopenhaga doszło do zmiany. Nicklas Bendtner wszedł za Michaela Santosa. Arbiter pokazał żółte kartki zawodnikom Midtjylland: Awerowi Mabilowi w 76. i Joelowi Anderssonowi w 78. minucie. Trener Midtjyllandu postanowił zagrać agresywniej. W 80. minucie zmienił pomocnika Emiliana Marcondesa i na pole gry wprowadził napastnika Júniora Brumadę. Jak widać, trener sądził, że jego zespół szybko wyjdzie na prowadzenie. Jednak pomylił się - pomimo zmiany taktyki jego drużyna wciąż miała problemy ze skutecznością. Chwilę później trener FC Kopenhaga postanowił bronić wyniku. W 84. minucie postawił na defensywę. Za pomocnika Viktora Fischera wszedł Andreas Bjelland, typowy obrońca, który miał pomóc swojej drużynie obronić wynik. Trener okazał się dobrym strategiem, jego decyzja pozwoliła drużynie FC Kopenhaga utrzymać remis. W tej samej minucie w zespole FC Kopenhaga doszło do zmiany. Mohammed Daramy wszedł za Pierosa Soteriou. W doliczonym czasie gry czerwoną kartkę obejrzał Awer Mabil, tym samym drużyna gości musiała końcówkę grać w dziesiątkę, ale utrzymała korzystny wynik. Na boisku zawrzało. Aby uspokoić sytuację w doliczonej trzeciej minucie pojedynku, sędzia przyznał żółte kartki zawodnikom zespołu gości: Evanderowi i Sory'emu Kabie. Z przebiegu meczu nie wynikało, że jedna z drużyn będzie potrafiła przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Posiadanie piłki rozłożyło się równomiernie na obie drużyny. Remis od samego początku „wisiał w powietrzu”. Obie drużyny utrzymywały się przy piłce praktycznie tyle samo czasu. Mecz był bardzo wyrównany, od pierwszej do ostatniej minuty. To był brutalny mecz. Obie drużyny koncentrowały się bardziej na faulowaniu przeciwnika niż na strzelaniu goli. Arbiter pokazał cztery żółte kartki oraz jedną czerwoną zawodnikom gości, natomiast piłkarzom FC Kopenhaga przyznał dwie żółte. Jedni i drudzy wykorzystali wszystkie zmiany w drugiej połowie. Już w najbliższą sobotę zespół FC Kopenhaga będzie miał szansę na kolejne punkty grając u siebie. Jego przeciwnikiem będzie Silkeborg IF. Natomiast w niedzielę Odense BK zagra z drużyną Midtjyllandu na jej terenie.