Altetico do tego spotkania przystępowało po efektownej wygranej 3:0 z Realem Valladolid, a szczególnie pozytywnie zaskakiwać mogła gra zespołu w tamtym spotkaniu, która była zupełnie inna niż przyzwyczaili do tego w ostatnich miesiącach piłakrze Simeone. Grali ofensywnie, efektownie, co podkreślali eksperci w hiszpańskich mediach. Wtórował im Diego Simeone przyznając, że to być może najlepsza wersja jego Atleti. Podręcznik w wykonaniu Atletico "Los Colchoneros" taką fantazję pokazali również już w 19. minucie meczu derbowego, przeprowadzając podręcznikowy atak. Koke wypatrzył na prawej stronie podłączającego się dynamicznie Molinę, ten bezpośrednio z powietrza zagrał wzdłuż bramki, gdzie formalności dopełnił Alvaro Morata pakując piłkę z bliska do siatki. To trzecie trafienie 30-latka w meczach przeciwko Realowi, a dopiero pierwsze w roli zawodnika Atletico. Real powinien wyrównać 10 minut później, a pytanie dlaczego tego nie zrobił należałoby skierować do Edera Militao. Toni Kroos z lewej strony dośrodkował ostro w światło bramki, piłka minęła Oblaka, a Militao niemal z samej linii bramkowej przeniósł ją nad poprzeczką. Na jego usprawiedliwienie można dodać, że dokładnie pilnował go Reinildo, jednak powtórki pokazały, że po prostu źle ułożył głowę przy tym strzale. Problemy "Królewskich" dało się odczuć także słuchając trybun Santiago Bernabeu, które dosyć szybko wymownie wyrażały swoje rosnące podirytowanie. Dużo lepiej oglądało się Real od początku drugiej połowy, bo gospodarze wreszcie zaczęli grać dynamiczniej, szybciej też doskakiwali do rywali i w pewnych momentach spychali ich pod własne pole karne. Przekładało się to też na konkretne sytuacje, bo już w pierwszym kwadranie po przerwie "Królewscy" mieli ich kilka, a najlepszą po strzale Karima Benzemy sprzed pola karnego. Jego próbę odbił Oblak, a Vinicius zbyt długo zwlekał z dobitką i ostatecznie powstrzymał go Savić. Gra rzadko przenosiła się pod drugie pole karne, ale to nie uśpiło czujności Thibaut Courtois, który kwadrans przed końcem utrzymał swój zespół w grze. Atletico otrzymało rzut wolny na 17. metrze, z którego potężnie uderzył Angel Correa, a piłkę zmierzającą w górny róg bramki fantastycznie odbił Belg. Chwilę później przewrotką próbował zaskoczyć go jeszcze Witsel, nie wycelował jednak w bramkę. Taniec Rodrygo Kilka minut przed interwencją Courtois na boisku pojawił się Rodrygo i jak się okazało, to on wcielił się w rolę ratunkowego dla gospodarzy. Brazylijczyk w 79. minucie bez żadnych problemów najpierw oszukał Witsela, a następnie zaczął piękny taniec z piłką, którym zdobywał kolejne metry. Finalnie, gdy był już w polu karnym, wykonał kluczowe przełożenie piłki i sprytnym strzałem zmieścił piłkę przy bliższym słupku. W samej końcówce to Atletico było bliżej rozstrzygnięcia, a będąc dokładniejszym bliżej tego był Memphis Depay, szukający swojego premierowego gola w nowych barwach. W doliczonym czasie gry po szybkim rozegraniu oderwał się od obrońców i szukał płaskiego strzału w krótki róg, którego jednak świetnie pilnował Belg, co sprawiło, że mieliśmy w tym spotkaniu dodatkowe 30 minut. Real bezwzględny w dogrywce W trakcie dogrywki emocje sięgały zenitu, a ciśnienia nie wytrzymał Stefan Savić, który w przeciągu 120 sekund otrzymał dwie żółte kartki, w 99. minucie osłabiając "Rojiblancos". Grę w przewadze szybko wykorzystali gospodarze. W 103. minucie wzdłuż bramki zagrał Marco Asensio. Piłka dotarła ostatecznie do Benzemy, który wyprowadził "Królewskich" na prowadzenie. To jednak nie był koniec strzelania na Bernabeu. W 121. minucie po imponującej, indywidualnej akcji trafił bowiem Vinicius, który ostatecznie przesądził o losach tego meczu. Real zwyciężył 3:1 i awansował do grona półfinalistów obok Osasuny, Athleticu Bilbao i FC Barcelony.