"Caso Negreira" szybko została okrzyknięta największy skandalem korupcyjny w hiszpańskiej piłce na przestrzeni kilku ostatnich dekad. Rola główna przypada Barcelonie, która w latach 2016-18 miała przelać 1,4 mln euro na konto Jose Marii Enriqueza Negreiry, byłego wiceszefa Komitetu Technicznego Sędziów. Z jakiego tytułu? W dokumentach widnieje tajemniczy termin "raporty werbalne". Kataloński klub tłumaczy natomiast, że chodziło o usługi doradcze. Śledztwo w tej sprawie prowadzi prokuratura. Mówi się, że prawdziwa kwota, jaka trafiła na konto działacza sięga 7 mln euro. A nieformalna współpraca mogła trwać nawet kilkanaście lat. Ostre spięcie w zespole Barcelony! To koniec? Słynny agent wchodzi do gry Kibice Realu uderzają w Laportę. Niecodzienna akcja tuż przed El Clasico Władze Barcelony trzymają się wersji, że - wbrew powszechnemu przekonaniu - relacja nie miała charakteru korupcyjnego. W specjalnym komunikacie zapowiedziano "podjęcie wszelkich kroków prawnych wobec każdego, kto szkodzi wizerunkowi klubu poprzez rozpowszechnianie insynuacji mających negatywny wpływ na reputację". Niespecjalnie przejęli się tym kibice Realu Madryt, którzy w czwartek pokazali dobitne, co sądzą o rzekomo nieczystych związkach Barcelony ze środowiskiem sędziowskim. Na półtorej godziny przed rozpoczęciem meczu z "Dumą Katalonii" w półfinale Pucharu Króla rozrzucili przed obiektem 20 tysięcy fałszywych banknotów o nominale 500 euro. Na każdym z nich widniała podobizna Joana Laporty, obecnego prezydenta "Blaugrany". Barcelona i Real walczą o tego samego piłkarza. To mistrz świata z Kataru W trakcie akcji skandowano hasła wzywające do surowego ukarania katalońskiego klubu za domniemaną korupcję. Sam mecz został poprzedzony nieformalną minutą ciszy - jak ujęto w apelu zamieszczonym na Twitterze - "na rzecz Fair Play". Relację live z Real Madryt - FC Barcelona możesz śledzić TUTAJ.