Tuż przed meczem na Citivas Metropolitano wszyscy wstali z miejsc, by w chwili zadumy uczcić pamięć ofiar czwartkowego wypadku samochodowego. Trzech kibiców Sevilli zginęło, jadąc do Madrytu właśnie po to, by oglądać mecz swojego ulubionego zespołu. Do wypadku doszło na autostradzie A4 w odległości 270 kilometrów od stolicy Hiszpanii. Piłkarze Quique Sancheza Floresa grali z czarnymi opaskami na rękawach. Już w pierwszych minutach pokazali sporą chęć utarcia nosa faworytowi, stawiając odważny, wysoki pressing. Atletico miało pewne problemy z organizacją gry w defensywie. Już w 10. minucie mogło stracić gola, gdyby Sergio Ramos czysto trafił w futbolówkę dostarczoną mu po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i przedłużeniu. Strzał oddał też Jesus Navas, ale został zablokowany przez jednego z defensorów. Po kwadransie sytuacja zaczęła się odwracać i to podopieczni Diego Simeone weszli na połowę przeciwników. Pogrozili najpierw obiecującą kontrą, później przecinającym pole karne zagraniem Antoine Griezmanna, a w 25. minucie wywalczyli "jedenastkę" po zahaczeniu Nahuela Moliny przez Marcao. Do piłki podszedł Antoine Griezmann, ale poślizgnął się prawą, postawną nogą, przez co jego uderzenie poleciało wysoko nad poprzeczką bramki Orjana Nylanda. Ostatnie piętnaście minut pierwszej połowy były nieco bardziej "szarpane". Żółte kartki od sędziego Gila Manzano obejrzeli Oliver Torres i Sergio Ramos. Na początku drugiej odsłony rywalizacji znowu najbardziej aktywnym zawodnikiem na boisku był Griezmann. W 52. minucie wykonał efektowną przewrotkę z kilku metrów, ale piłka minęła poprzeczkę i spadła na górną siatkę. Kilka chwil później pokonał Nylanda, ale arbiter asystent słusznie nakazał odgwizdać spalonego. Francuz "palił" akcję, odbierając podanie od Alvaro Moraty. Mistrz świata z 2018 roku i król strzelców został zmieniony przez Simeone w 65. minucie, a w jego miejsce wszedł Memphis Depay. Atletico - Sevilla 1:0. Memphis Depay zrezygnował Było jasne, że "Los Colchoneros" potrzebują nowego lidera ofensywy w tym spotkaniu. Musieli przy tym uważać na defensywę, bo przed niezłą okazją stanął Marcao, ale trafił w Jana Oblaka. W 68. minucie Depay faktycznie mógł wypełnić swoje zadanie, bo trafił do siatki w sytuacji sam na sam, ale gol gospodarzy ponownie nie został uznany z powodu wyraźnego ofsajdu. Kolejne sekundy meczu uciekały, a na tablicy rezultatów wciąż widniało 0:0. Zmieniło się to jednak w 79. minucie - Depay dopiął swego. Angel Correa ograł w bocznej części pola karnego Marcao i podał świetną piłkę do Holendra, który wyprowadził "Atleti" na prowadzenie. Jak się okazało, goście nie wywiesili białej flagi. W 85. minucie dośrodkowanie Ivana Rakiticia z rzutu rożnego zostało przedłużone wprost na wolną strefę, w którą wbiegał Ramos. Ikoniczny obrońca Realu Madryt mógł na chwilę uciszyć kibiców na obiekcie odwiecznego rywala "Królewskich", był niekryty, ale znowu się pomylił - tym razem trafił w piłkę, lecz nieczysto. Ta poleciała nad bramką. "Cesarz z Camas" miał jeszcze jedną okazję, ale głową skierował futbolówkę obok słupka. Na pięć sekund przed końcem pięciu doliczonych minut mogło dojść do sportowego trzęsienia ziemi. Sędzia Manzano podyktował rzut karny dla Sevilli za faul Lucasa Barriosa na Ericu Lameli, ale wycofał tę decyzję po obejrzeniu akcji na monitorze VAR. Między piłkarzami doszło do spięć, ale mecz został po tej sytuacji zakończony. Gracze Simeone uzupełnili stawkę półfinalistów, są w tej fazie rozgrywek wraz z Mallorcą, Athletikiem i Realem Sociedad. 1/2 finału to jedyna runda z rozgrywanymi dwumeczami. Odbędą się one 7 i 26 lutego. Losowanie par już w piątek o 13:00. Każdy może trafić na każdego, możliwe są więc derby Kraju Basków pomiędzy drużynami z Bilbao i San Sebastian. Finał zaplanowano na 6 kwietnia na Estadio de la Cartuja w Sewilli.