Brazylia została organizatorem mistrzostw Ameryki Południowej dopiero 31 maja, zastępując Argentynę i Kolumbię, które zmagają się z pandemią COVID-19, a ten drugi kraj dodatkowo z kryzysem społeczno-politycznym. W samej Brazylii nie brakowało jednak głosów sprzeciwu przeciwko braniu na siebie ciężaru organizacji mistrzostw ze względu na jeszcze trudniejszą niż w Argentynie i Kolumbii sytuację epidemiczną. Na COVID-19 zmarło najwięcej osób na kontynencie - ponad 477 tys. Nie chciał przeniesienia turnieju do ojczyzny selekcjoner "Canarinhos" Tite, a burmistrz Rio de Janeiro Eduardo Paes publicznie wyraził niezadowolenie, że nie skonsultowano z nim możliwości rozgrywania meczów Copa America w tym mieście. Przestrzegł też, że może to stać się niemożliwe, ponieważ w ostatnich dniach notuje się wzrost zakażeń koronawirusem. W Rio de Janeiro ma się odbyć osiem spotkań Copa America. Paes zapowiedział, że nie zawaha się użyć swoich uprawnień i odwoła je, jeśli sytuacja w mieście się nie poprawi. "Nie prosiliśmy o ten turniej w naszym kraju i jeśli chodzi o moje zdanie, to nie jest to odpowiedni czas na jego rozgrywanie" - podkreślił. Wobec licznych wątpliwości sprawą zajął się Sąd Najwyższy, który uznał, że mistrzostwa mogą się odbyć. Poprzedni turniej został zorganizowany w 2019 roku również w Brazylii. Zwyciężyli gospodarze, pokonując w finale w Rio de Janeiro reprezentację Peru 3:1. "Canarinhos" grali w tamtej edycji Copa America bez kontuzjowanego Neymara, który nie ma jeszcze w dorobku tego trofeum, podobnie jak Messi. W niedzielę w meczu otwarcia w Brasilii gospodarze zmierzą się z Wenezuelą. Spotkanie rozpocznie się o godz. 23 czasu środkowoeuropejskiego. Finał ma być rozegrany 10 lipca na Maracanie w Rio de Janeiro. Ponadto miastami-gospodarzami będą Goiania i Cuiaba. Faworytami wydają się być gospodarze, którzy w trwających eliminacjach MŚ 2022 prowadzą zdecydowanie, mając po sześciu kolejkach komplet punktów.