Maciej Słomiński, Interia: Rozmawialiśmy ponad rok temu, na początku pandemii koronawirusa. Wtedy było 40 tysięcy zmarłych na COVID-19, jak wygląda życie teraz w "Kraju Kawy"? Luiz Carlos Santos Deleu, piłkarz Jaguara Gdańsk: - Po jakimś czasie "lockdownu", gdy zamknięto wszystko, nawet plaże, życie wróciło do normy nawet szybciej niż w Europie. Przepisy mówią o dopuszczeniu do użytkowania 50 proc. pojemności restauracji i sal koncertowych. Jednak patrząc na media społecznościowe moich znajomych, życie nie odbiega od normy sprzed COVID-19. Być może dlatego mamy tak wiele zachorowań. Dopóki czyjejś rodziny to nie dotknie, ludzie myślą, że wirus ich nie dotyczy. Niestety. Ostatnie informacje są takie, że mecz finałowy Copa America, w którym Brazylia zagra z Argentyną, obejrzy 7800 zaproszonych kibiców. - Jak widać, niestety są równi i równiejsi. Moim zdaniem, życie jest ważniejsze od piłki nożnej. Moim zdaniem, w dobie pandemii, ten turniej nie powinien się odbyć w ogóle, a już na pewno nie w Brazylii. Było niezłe zamieszanie z lokalizacją tegorocznej Copa America, najpierw miała się odbyć w Kolumbii, potem w Argentynie, ostatecznie grają w Brazylii, w kraju który jest na drugim miejscu na świecie pod względem zgonów na COVID-19. Kto jest pierwszy? - Stany Zjednoczone, ale Brazylia ma już 530 tysięcy, goni i pewnie niedługo przegoni USA. Były skandale korupcyjne ze szczepionką, ktoś chciał na tym zarobić. Jest trochę tak jak w Polsce, że władze nie zwracają uwagi na obywateli. Prezydent Brazylii, Jair Bolsonaro wymyślił sobie, że zabierze turniej do naszego kraju i tak się stało. Jeden polski minister mówił, że Polska to dziki kraj. Chyba nie był w Brazylii. Jak ocenia pan grę "Kanarków" w tym turnieju? - Ze względu na różnicę czasu nie oglądam wszystkich meczów. Z tego co widziałem Brazylia nie gra pięknie, ale skutecznie. Dwa ostatnie mecze drużyna trenera Tite wygrała po 1-0 i jest w finale. Na mecze Argentyny z Brazylią mówi się "superklasyki". - To zdecydowanie największa rywalizacja w Ameryce Południowej. Argentyńczycy śpiewają, że "Maradona jest lepszy od Pelego" (Maradona es mas grande que Pelé) - co oczywiście nie jest prawdą! Do tego dochodzi rywalizacja klubów w Copa Libertadores. Mecze są bardzo zacięte, często są kartki i wykluczenia. Ostatnio się trochę zmieniło, są Brazylijczycy, którzy kibicują Argentynie ze względu na ich styl gry. Pan do nich należy? - Proszę bez takich żartów! Prawda jest taka, że to Argentyńczycy więcej myślą o Brazylii niż my o nich. Brazylia to większy kraj i przede wszystkim - mamy pięć tytułów mistrza świata, a oni tylko dwa. Oni mają więcej wygranych w Copa America - 14, przy naszych dziewięciu, ale już jutro to się zmieni. Rozumiem, że będzie pan oglądał finał? Początek meczu o 2.30 w nocy czasu polskiego. - Na początek planuję obejrzeć finał mistrzostw Polski w rugby, kibicuję naszym dziewczynom z Gdańska, Biało-Zielone Ladies zapewniły już sobie 11 kolejny tytuł. Czasem nawet z nimi trenuję, choć do końca nie znam zasad (śmiech). A potem w nocy obejrzę finał Copa America. Co się dzieje z koszulką Lionela Messiego, którą dostał pan przy okazji meczu Lechii Gdańsk z Barceloną? - Jest bezpieczna w muzeum Lechii u pana Zbyszka Zalewskiego. Messi wciąż jest najlepszym piłkarzem na świecie. Drugi, tuż za nim, jest Neymar, który ma teraz może nawet lepsze statystyki od Messiego, ale wciąż to Argentyńczyk jest numerem 1. Jednak nawet to nie sprawia, że będę kibicował Argentynie. Jestem teraz z daleka od Brazylii, ale to moja ojczyzna i moja drużyna. Mam tylko problem, gdy w siatkówkę Polska gra z Brazylią, wtedy mam serce rozdarte. A jak ocenia pan występ pana drugiej ojczyzny, reprezentacji Polski na Euro 2020? - Znam kilku chłopaków z reprezentacji Polski: Pawła Dawidowicza, Przemka Frankowskiego, Michała Helika. Tu nie było różnicy czasu, także wszystkie mecze widziałem. Na pewno zawód - o niepowodzeniu zadecydował pierwszy mecz ze Słowacją, przegrany 1-2. Już po tym meczu było wiadomo, że ciężko będzie o awans. Byłem z kolei pozytywnie zaskoczony remisem 1-1 z Hiszpanią, w drugiej połowie Polacy zagrali bardzo dobrze. Gdyby to od pana zależało, przedłużyłby pan współpracę z trenerem Paulo Sousą? - Nie jestem wielkim ekspertem, ale to była reprezentacja Polski inna od tej, którą oglądaliśmy wcześniej. Zawsze pięciu Polaków zostawało z tyłu i nie brało udziału w akcji, a tu widzieliśmy pressing i większą ilość zawodników w akcjach ofensywnych. Poza finałem Copa America, czeka nas finał mistrzostw Europy. Zagra Anglia z Włochami. Jaki mecz zobaczymy? - Wydaje mi się, że kto pierwszy strzeli bramkę ten wygra. Ja sobie nie wyobrażam, żeby Anglia przegrała finał u siebie na Wembley. - Każdy medal ma dwie strony. Anglicy będą pod presją, to może zadziałać w dwie strony. Z drugiej strony Włosi, szczególnie w obronie mają wielu doświadczonych piłkarzy, takich którzy wiedzą jak zdobywać trofeum. Jak pana forma? Nie wygląda pan na 37 lat. - Dziękuję! Wszystko jest w porządku, kontuzje mnie omijają. Grałem praktycznie wszystkie mecze w IV lidze, w Jaguarze Gdańsk, na różnych pozycjach. Na prawej i lewej obronie, w środku pomocy. Najlepiej czuję się na prawej stronie obrony, tam gram od 15 lat. Jakie cele drużynowe na nowy sezon? - W poniedziałek zaczynamy przygotowania do sezonu z Jaguarem. Poprzedni sezon zakończyliśmy na trzecim miejscu, nie wyobrażam sobie, żebyśmy w tym nie bili się o awans. Pokazaliśmy naszą siłę w rundzie finałowej, gdzie z silnymi rywalami wygraliśmy wszystkie dziewięć meczów. Rozmawiał Maciej Słomiński